– Mimo bardzo ciekawego produktu oraz ogromnego potencjału rynku, na którym działa spółka, moim zdaniem inwestycja w akcje Brastera staje się z każdym miesiącem coraz bardziej ryzykowna. Mimo podpisanych listów intencyjnych w Irlandii, Japonii, Wielkiej Brytanii oraz na Bliskim Wschodzie, do dzisiejszego dnia spółka nie zarobiła poza Polską jeszcze ani złotówki, a przychody w kraju są bardzo rozczarowujące – mówi Adrian Kowollik, analityk East Value Research. Dodaje, że największym problemem jest jednak bardzo szybkie tempo „palenia" gotówki. Według szacunków East Value Research Braster „pali" miesięcznie ponad 2 mln zł. – Biorąc pod uwagę aktualny stan gotówki, który szacujemy na około 20 mln zł, spółka będzie musiała na początku IV kwartału 2018 r. przeprowadzić kolejne podwyższenie kapitału, co przy rosnącej niepewności na rynkach kapitałowych może okazać się bardzo trudne – ostrzega Kowollik. Uważa, że zarząd Brastera powinien jak najszybciej podjąć zdecydowane kroki w kierunku poprawy strategii sprzedaży oraz obniżenia kosztów działalności. Zwraca również uwagę na ryzyko w związku z koniecznością spłaty obligacji wartych 10,5 mln zł w maju 2019 r. W środę obligacje Brastera były warte 90,4 proc. ceny nominalnej. W podobnym tonie wypowiada się też jeden z zarządzających, który zwraca uwagę, że spółka nie dotrzymała składanych inwestorom obietnic dotyczących wejścia na rynki zagraniczne i że powinna przeprowadzić restrukturyzację kosztów.
Narastająco po trzech kwartałach 2017 r. Braster miał 285 tys. zł przychodów oraz 17,9 mln zł straty netto.