Już przed pandemią wysoka płynność sektora bankowego powodowała, że oprocentowanie lokat było mizerne – rzędu 2–3 proc. w przypadku specjalnych promocji i średnio około 1,8 proc. w skali roku, przynosiły więc realne straty.

Jednak teraz, po wprowadzeniu rządowych programów pomocowych, płynność banków jeszcze urosła, a dodatkowo obniżono stopy procentowe do 0,1 proc. z 1,5 proc., więc nawet nominalne oprocentowanie bankowych lokat jest zerowe lub na symbolicznym plusie (po uwzględnieniu ponad 3,5-proc. inflacji przynosi to realną stratę). Dlatego klienci banków rozglądają się za alternatywą. Pandemia wzmocniła trend szybkiego przyrostu depozytów bieżących i stagnacji lub wycofywania pieniędzy z lokat. Na koniec maja w polskich bankach było 860 mld zł depozytów gospodarstw domowych, o prawie 3 mld zł więcej niż w kwietniu i aż 71 mld zł więcej niż rok temu. Jednak oszczędności na lokatach o zapadalności do dwóch lat stopniały w maju o 10,4 mld zł, po spadku o 12,5 mld zł w kwietniu. W ujęciu rok do roku oznacza to spadek o 13,5 proc., najwięcej od co najmniej 2005 r., po zniżce o 9,9 proc. w kwietniu. – Nie chcemy mrozić kapitału na słabo oprocentowanych lokatach i wolimy je mieć łatwiej dostępne, czyli na rachunku – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Problem w tym, że sporo pieniędzy wycofywanych z lokat trafia na inwestycje, które niekoniecznie odpowiadają pod względem profilu ryzyka, skomplikowania i długości inwestycji lokatom bankowym – produktom prostym i jednym z najbezpieczniejszych.

UKNF zwracał niedawno uwagę na ryzyko inwestowania w weksle, które reklamowane są inwestorom jako bardzo atrakcyjne: dochodowe i bezpieczne. Ostatnio pojawiły się też oferty produktów nazywanych lokatami, mającymi przynieść dwucyfrowe stopy zwrotu (i to gwarantowane). Wcześniej UKNF zwracał uwagę na ryzyka związane z inwestowaniem m.in. w kryptowaluty, condohotele czy na rynku forex. Lista ostrzeżeń publicznych KNF systematyczni rośnie i choć trafiają na nią głównie podmioty ze względu na podejrzenie wykonywania czynności bankowych (przyjmowania pieniędzy od klientów w celu obciążania ich ryzykiem) i prowadzenie działalności maklerskiej bez licencji, to na liście znajdowały się też firmy oferujące m.in. inwestycje w kamienie szlachetne. – W sytuacji niskich stóp na atrakcyjności zyskują bardziej ryzykowne instrumenty finansowe oraz wszelakiego rodzaju alternatywne sposoby oszczędzania w oparciu o instrumenty lub klasy aktywów niebędące przedmiotem obrotu na rynku finansowym. Dostrzegamy duże ryzyko w segmencie, który nie podlega nadzorowi KNF. Obecna sytuacja sprzyjać może bowiem pojawianiu się różnego rodzaju piramid finansowych i przyjmowaniu przez różne podmioty nienadzorowane przez KNF środków finansowych od osób fizycznych oraz obciążaniu tych środków ryzykiem – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF. MR