Kontrakty są niedaleko szczytów, co w połączeniu z bliskością pierwszego mocniejszego wsparcia, nie wyklucza prób powrotu do wzrostów w najbliższym czasie. Notowania zaczęły się nieznacznym spadkiem, a pierwsze minuty upłynęły pod znakiem stabilizacji w okolicach poziomu odniesienia. Krótko po otwarciu kasowego na kontraktach miała miejsce próba podciągnięcia kursu, jednak szybko została ona zatrzymana. Podobnie było z kolejnym odbiciem, które nastąpiło krótko potem. W odpowiedzi inicjatywę starały się przejąć niedźwiedzie, ale i ich poczynania były mało zdecydowane. Spadki nie były bowiem mocne i dość łatwo udawało się je powstrzymywać. W rezultacie na rynku panował mało ciekawy trend boczny. Około południa konsolidację zakończyło wybicie górą, a po kilkudziesięciu wzrost dotarł w okolice maksimum z czwartku na 3592 pkt. Podaż nie dopuściła jednak do pokonania tego oporu i po zatrzymaniu zwyżki tuż poniżej szczytu, zaczęła mocniej atakować. Bez większych problemów cały wcześniejszy ruch wzrostowy został zniwelowany, a wcześniejsze dna nie były w stanie zatrzymać przeceny. Przewaga spadków utrzymywała się już do końca dnia i ostatecznie kontrakty znalazły się na poziomie czwartkowego zamknięcia.
Po piątkowej sesji trudno mówić o istotniejszych zmianach sytuacji. Z jednej strony lekko negatywnie można odbierać negatywny wynik testu oporu jaki tworzą psychologiczna granica 3590 pkt. oraz dotychczasowy szczyt intraday na 3592 pkt. Nie jest to jednak wystarczający sygnał by przesądzać większe osłabienie w najbliższym czasie zwłaszcza, że w pobliżu znajduje się pierwsze z mocniejszych wsparć. Tworzy je czwartkowa luka hossy w przedziale 3499-3524 pkt. Na wysokości 3477 pkt. znajduje się aktualnie linia trendu zwyżkowego łącząca dna z 10 i 26 stycznia. Dopiero jednoznaczne przebicie tych barier może w większym stopniu zdeprymować popyt, jednak są szanse, że w perspektywie kilkusesyjnej do tego nie dojdzie. Rynek jest wprawdzie wykupiony, a niektóre z oscylatorów zaczęły słabnąć, ale choć zwiększa to nieco ryzyko wystąpienia odreagowania, w tym także testu powyższych wsparć, to nie wystarczającym argumentem by obecnie przesądzać ich sforsowanie. Dobrze prezentują się MACD i ROC, mimo że ten ostatni nie zdołał jak na razie poprawić szczytu z końcówki stycznia. W tych warunkach nie można więc wykluczyć, iż rynek znów znajdzie się w przejściowej stabilizacji, dla której górnym ograniczeniem poza powyższymi oporami powinien być również poziom 3600 pkt.