Dotychczasowe zmiany nie mają znaczącego wpływu na to, na jakich poziomach ostatecznie zakończą dzień główne pary. To bowiem przede wszystkim będzie uzależnione od publikowanych dziś o 14:30, danych o styczniowej inflacji CPI w USA, i w mniejszym stopniu, od tego co znajdzie się w protokole z ostatniego posiedzenia FOMC (ujrzy on światło dzienne o 20-tej).
Rynkowe prognozy zakładają, że w styczniu inflacja CPI wzrośnie w USA o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca i 2,1 proc. rok do roku, natomiast inflacja CPI core wzrośnie odpowiednio o 0,2 proc. i 2,6 proc. Dziś dane te są podwójnie ważne. Raz dlatego, że są to dane o inflacji, które same z siebie są ważne. Dwa ze względu na fakt, że inwestorzy będą je zestawiali z ostatnią wypowiedzią szefa Fed, że presja inflacyjna w USA słabnie.
Uwaga rynku przede wszystkim będzie się koncentrować na inflacji bazowej w relacji rocznej, który w styczniu ma wynieść 2,6 proc. Niższy odczyt może być potraktowany jako potwierdzeni słów Bernanke, a co za tym idzie, może stać się pretekstem do umocnienia dolara. Odczyt powyżej prognoz, wywoła odwrotny efekt.
Publikacja protokołu z posiedzenia FOMC, zwykle jest wydarzeniem na rynku. Dziś jednak, po zeszłotygodniowym wystąpieniu szefa Fed w Kongresie, inwestorzy w zasadzie znają stanowisko Fed-u. Dlatego też, jeżeli tylko publikowana o godzinie 14:30 inflacja CPI w USA, nie eksploduje w styczniu, co będzie graczom kazało wypatrywać w protokole wszelkich zapisów dotyczących zbyt wysokiej inflacji, to publikacja o godzinie 20-tej, nie będzie miała wpływu na notowania dolara.
Marcin R. Kiepas