Nie powinno to dziwić w sytuacji, gdy rentowności papierów dłużnych Departamentu Skarbu przebiły ostatnie szczyty i znalazły się na najwyższym poziomie od 2002 roku (niemal 5,3%). Takie wydarzenia mają skutki długofalowe i odzwierciedlają trwalszą zmianę sentymentu. Uczestnicy rynku coraz bardziej nastawiają się na zaostrzenie polityki monetarnej przez FED jeszcze w tym roku. Dzisiejsze dane makroekonomiczne z USA mogą być kolejnym argumentem za takim posunięciem. Publikacja "Beżowej Księgi", dobrych odczytów majowej sprzedaży detalicznej, czy wyższa od oczekiwań dynamika cen importu oraz eksportu to czynniki, które mogą dodać "zielonemu" potencjału do wzrostu. Pozytywna wymowa danych może być zapowiedzią wyższego od szacunków poziomu inflacji majowej, który poznamy w piątek. Susza nawiedzająca część Stanów przełożyć się może na większy wzrost cen w kolejnych miesiącach. Dziś kurs eurodolara powinien wahać się w przedziale 1,3285-1,3325, jednak kolejne dni stać powinny pod znakiem spadków. O 8.30 za euro płacono 1,3310 USD.
Odczyt inflacji z Chin za poprzedni miesiąc wyniósł 3,4% r/r, co jest najwyższym poziomem od 27 miesięcy i skłonić może PROC do podniesienia wkrótce stóp referencyjnych. Bank centralny Państwa Środka zapowiadał, bowiem, że zdecyduje się na taki ruch, jeśli wzrost cen wyraźnie przekroczy 3% r/r. Informacja ta, obok wczorajszych spadków na parkietach amerykańskich może popsuć nastroje na rynkach kapitałowych w Europie oraz pogorszyć i tak już złą atmosferę na emerging markets. Gorsze publikacje z Japonii (dynamika wykorzystania mocy produkcyjnych -1,6% r/r) przeszkodziły jenowi w skorzystaniu z "jastrzębich" wieści z Chin, dlatego waluta Kraju Kwitnącej Wiśni po krótkotrwałym umocnieniu wróciła do poprzednich poziomów w odniesieniu do słabnącego euro (162,6 JPY) jednocześnie tracąc wyraźnie w relacji do dolara.
Na rynku krajowym istotne będą dziś dane o inflacji CPI w maju. Wskaźnik ten powinien zniżkować do poziomu 2,1% z 2,3% miesiąc wcześniej, co będzie zgodne z oczekiwaniami RPP i neutralne dla złotego. Wczorajsza wypowiedź anonimowego przedstawiciela NBP o tym, że założona w projekcie budżetu na 2008 r. średnia stopa bazowa NBP na poziomie 4,7% i przeciętna inflacja rzędu 2,3% są zbyt wysokie świadczą, że nie należy spodziewać się zbyt wielu podwyżek stóp, zaś kolejny po kwietniu taki ruch nastąpić może na jesieni. Dane z rynku krajowego pozostaną jednak w cieniu wydarzeń na rynku międzynarodowym. Wiadomości z Chin są złym prognostykiem dla rynków wschodzących, podobnie jak zniżki na Wall Street. Rosnący w siłę dolar i galopujące rentowności obligacji amerykańskich to główny czynnik osłabiający naszą walutę w ostatnich tygodniach. Nie oznacza to, jednak, co wynikać może z wypowiedzi analityków, że inne zmienne, takie jak np. wypłaty dywidend ze spółek giełdowych są bez znaczenia. Ta zamiana uzyskanych z tego tytułu środków mogła być częściowo odpowiedzialna za szybkie zmiany kursów wczoraj rano. Dziś nasza waluta powinna w dalszym ciągu tracić. Poziomy 2,90 PLN i 3,85 PLN warto jednak wykorzystać do krótkoterminowej sprzedaży z celem na 2,8750 PLN i 3,83 PLN.
Kamil Gaworecki
Makler Papierów Wartościowych