Poznaliśmy jedynie dane o zamówieniach fabrycznych za maj, których spadek szacowano o 0,1%, a faktycznie spadek był nieco większy i wyniósł 0,5%. Niemal bez zmian względem szacunków okazała się natomiast inflacja w cenach producentów (PPI) w Eurolandzie za maj. Oczekiwano, że wyniesie ona 0,3% m/m oraz 2,4% r/r, a faktycznie było to 0,3% m/m i 2,3% r/r. Spore umocnienie europejskiej waluty do dolara w ostatnich dwóch dniach w zetknięciu z tą publikacją (można było się obawiać nieco wyższego odczytu) również po części przełożyło się wyznaczenie presji korekcyjnej na eurodolarze.
Dzisiejszy dzień powinien być na rynkach już nieco bardziej spokojny, ponieważ w USA jest dziś Dzień Niepodległości, co z reguły skutecznie ogranicza aktywność na większości rynków finansowych. Oczywiście oprócz braku inwestorów zza oceanu trzeba się także liczyć z brakiem publikacji makroekonomicznych z rynku amerykańskiego. Z danych spoza USA od rana poznamy jedynie indeksy PMI dla Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Eurolandu, a także sprzedaż detaliczną w Eurolandzie. Z uwagi na prawdopodobny marazm w dniu dzisiejszym i brak impulsów z rynku amerykańskiego inwestorzy mogą się skupić właśnie na wspomnianych danych, choć na jakąś znaczącą reakcję bym nie liczył.
Jeśli chodzi o sytuację techniczną, to ta na parach europejskich w zasadzie się nie zmieniła (EUR/USD GBP/USD USD/CHF). Wczorajsze umocnienie dolara pod względem skali ma się niemal nijak do wysokości wcześniejszego osłabienia dolara. Taki układ powoduje więc, że nadal należałoby przypuszczać, że posiadacze krótkich pozycji w amerykańskiej walucie mają tu przewagę. Dzisiejsza sesja, ze względu na ograniczoną aktywność, nie powinna w tym względzie przynieść większych zmian i na konkretne ruchy przyjdzie nam prawdopodobnie poczekać dopiero do czwartku, gdzie przekonamy się, czy na parach europejskich czeka nas kontynuacja dotychczasowego kierunku deprecjacji dolara, czy może pogłębimy zainicjowaną wczoraj korektę. Bardzo ciekawie z technicznego punktu widzenia przedstawia się także sytuacja na parach powiązanych z jenem japońskim (USD/JPY EUR/JPY), a zwłaszcza na dolarjenie. Kurs tej pary oscylował bowiem wczoraj nad istotnym poziomem wsparcia w rejonie 122,13, czyli przełamanego wcześniej, lokalnego wierzchołka z początku czerwca. Brak wyraźnego odbicia z tego poziomu krótkoterminowo preferuje więc stronę podażową, natomiast przełamanie tej bariery (jako filtr można też przyjąć 122,00) sygnalizowałoby pogłębienie spadku w kierunku 121,60, gdzie znajduje się kolejne wsparcie, w postaci kilkumiesięcznej linii trendu wzrostowego i to w przeważającej mierze od zachowania się cen w jej rejonie zależeć może kondycja tej pary w najbliższym czasie.
Na parach złotowych mieliśmy wczoraj w zasadzie proste odzwierciedlenie tego, co działo się na głównych parach, czyli pojawiła się tu niewielka korekta wcześniejszego umocnienia złotego (USD/PLN EUR/PLN PLN BASKET GBP/PLN CHF/PLN). Przewaga krajowej waluty jest jednak cały czas ewidentna, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę wczorajszej korekty względem zarówno wysokości, jak i dynamiki wcześniejszej fali umocnienia złotego. Warto jednak zauważyć, że na niektórych parach potencjał dalszego wzrostu wartości krajowej waluty jest już nieco ograniczony, bowiem skala spadku cen dotarła już niemal jednym ruchem w okolice majowych dołków, co w naturalny sposób niejako zachęcało będzie do realizacji zysków z długich pozycji w złotym. Można jednak zakładać, że losy złotego w dalszej mierze uzależnione są od tego, co dzieje się na dolarze na głównych parach, a także od sytuacji na amerykańskim rynku długu oraz ostatnio także wypowiedzi przedstawicieli naszych władz monetarnych, bowiem w ostatnim czasie rynek zwraca również uwagę na sytuację na polskim rynku stóp procentowych (po ostatniej, niespodziewanej podwyżce ceny pieni
Tomasz Gessner