Czy rzeczywiście? Czy sytuacja Grecji jest analogiczna do Lehman Brothers i jej upadek wywoła podobne skutki?

W tej chwili chyba nikt nie jest w stanie do końca oszacować choć przybliżonych skutków bankructwa Grecji. Problem polega na tym, że wspólnota europejska nie jest pełną wspólnotą finansową. Teraz za błędy Greków będą płacić wszyscy. Tylko że to nie są tylko błędy Greków. Gdy ktoś ma pod nosem tani pieniądz (a takie były skutki przyjęcia przez Grecję euro), a jednocześnie nie jest wystarczająco odporny na pokusy (Grecja już wiele razy poddawana była procedurze restrukturyzacji długu), to skutek może być tylko jeden. Problem w tym, że umowa pożyczki nie jest jednostronna, ale potrzeba także tego, który jej udzieli. To jego zadaniem, jest zbadanie, czy pożyczkobiorca będzie w stanie ją spłacić. Przez wiele pat Grecję traktowano jak nieco słabsze Niemcy. Każdy, kto miał do czynienia z kredytami bankowymi, wie, co to historia kredytowa. W USA to podstawa istnienia (paradoks, zważywszy na ostatnie trzy lata). Grecja mimo swojej historii dostawała pieniądze.

ECB posiada ok. 40 mld euro długu Grecji. Nieco mniej posiadają banki niemieckie i francuskie. Ich potencjalne straty są zagrożeniem, gdyż system finansowy nadal nie pozbierał się po ostatnim kryzysie i nadal cierpi na brak kapitału. Kolejny cios byłby bolesny.

Rynki od kilku dni z napięciem oczekują jakichś informacji o tym, że dogadano się w sprawie formy pomocy dla Grecji. My widzimy, że politycy debatują nad tym, jak podtrzymać organizm gospodarki greckiej wymagający reform, a sami Grecy protestują, bo nie byli świadomi, że żyli na kredyt. Trzeba mieć świadomość, że tu już raczej nie chodzi o to, czy Grecja zbankrutuje, ale kiedy to się stanie i co warto jeszcze zrobić, by tę chwilę odwlec w czasie, a czego już robić nie warto. Na Grecji się świat nie kończy.

W tle wydarzeń na świecie rozegrała się w piątek „godzina czarów” związana z wygasaniem czerwcowej serii kontraktów. Po ustanowieniu dziennego maksimum WIG20 poddał się tradycyjnej huśtawce.