Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde ostrzega przez zbyt dużym przepływem kapitału w kierunku niepewnych inwestycji i niepewnych produktów. Stwierdziła ona, że istnieje prawdopodobieństwo, że obecnie obowiązujące warunki niskich stóp procentowych mogą skłaniać podmioty do poszukiwań wyższych stóp zwrotu, a to owocować może zainteresowaniem wybranymi państwami, kategoriami produktów, czy surowców. Wydaje się, że tego typu wypowiedzi nie są wyjątkowe, ale raczej potwierdzają panującą tendencję, która zapewnie jeszcze się wzmocni w trakcie tego roku. Ważne wydaje się w tym miejscu to, że Polska ma spore szanse na to, by właśnie na tej tendencji skorzystać.
W tym miejscu warto zacytować jedną z depesz PAP z tego tygodnia: "Nasz wskaźnik wyprzedzający sugeruje ożywienie (gospodarek CEEMEA - PAP) w I kw. 2013 r. Wskaźnik jeszcze nie przebił zera, ale stopniowo się poprawia. To stawia gospodarki regionu pomiędzy fazą ożywienia i ekspansji. W porównaniu z naszym globalnym wskaźnikiem wyprzedzającym wskazuje to, że ożywienie w regionie jest opóźnione o ok. 2-3 miesiące". "Polska, Turcja i Izrael wykazują najsilniejsze odbicie i mogą być pierwszymi gospodarkami regionu CEEMEA, które wybiją się z obecnego spowolnienia". To wycinki raportu Goldman Sachs dotyczącego krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki. Jeśli opinia ta jest prawidłowa to tylko mamy sygnał, że Polska może faktycznie zyskać na fali poszukiwania ryzyka. Mowa o akcjach, bo jak wiemy, obligacje już znacznie na tej fali zyskały.
Wydawać by się mogło, że takie oczekiwania wobec Polski i zainteresowanie nią kapitałów globalnych stoi w sprzeczności z tym, co ostatnio sugerują napływające dane makro. Coraz niższa inflacja, spadająca i najsłabsza od lat produkcja przemysłowa oraz równie słabe dane o sprzedaży detalicznej sugerują raczej narastające problemy. Zatem gdzie tu szansa? Dane to tylko jeden aspekt. Opisują one bowiem sytuację, która już miała miejsce, i którą rynek już zdążył zdyskontować. Publikacje same w sobie nie są więc aż takim zaskoczeniem i wpływają jedynie korygująco na poziom aktualnych oczekiwań wobec gospodarki. Rynek nie spogląda za siebie, ale w przyszłość. Już zachowanie złotego pokazuje, że sytuacja nie jest tragiczna. Ostatnie publikacje przyczyniły się do odbicia od lokalnych dołków na parach złotowych. Nie ma na razie mowy o zmianie tendencji. Złotówka pozostaje w tendencji zwyżkowej.
Jednym z czynników, który sprzyja tej tendencji jest relatywnie wysoki poziom stóp procentowych oraz ociąganie się Rady Polityki Pieniężnej z kolejnymi obniżkami kosztu pieniądza. Wspomniane publikacje raczej przesądzają sprawę obniżki w lutym, choć tu niczego nie można być pewnym. Rada już pokazała, że jak się uprze, to postąpi po swojemu nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Przesłanie po ostatniej decyzji obniżającej stopy procentowe jest mało gołębie. Opublikowany w ostatnim tygodniu protokół ze styczniowego posiedzenia pokazuje, że zwolennicy szybszego obniżania stóp procentowych pozostają w zdecydowanej mniejszości. W tej sytuacji wnioski o obniżkę głównej stopy procentowej o 1,25 pkt. proc. nie mają większego sensu, a są jedynie zabawną gołębią afirmacją, z której nic nie wynika. Większe znaczenie ma wniosek o obniżkę stóp o 50 pkt. bazowych, ale nadal nie zyskuje on poparcia większości. Większość jest ostrożna w cięciach, a tym samym złotówka ma wsparcie.
Wspomniane publikacje danych w Polsce pokazują, że mamy do czynienia ze słabnącym popytem wewnętrznym, co ma przełożenie na oczekiwania wobec dynamiki PKB. W najbliższym tygodniu poznamy wstępny szacunek rocznej zmiany PKB, a więc będzie także można wyliczyć szacunek dynamiki PKB w IV kw. Zapowiada się, że w trakcie ostatnich trzech miesięcy ubiegłego roku PKB wzrósł w tempie 0,5-1,0 proc. Podobnego wyniku, albo wręcz nieco niższego można oczekiwać w I kw. tego roku. Przynajmniej na razie takie oczekiwania obowiązują za sprawą ciągle słabego popytu wewnętrznego. Wsparciem może się jednak okazać popyt zza granicy. Ostatni tydzień przyniósł informacje o wzroście niemieckich wskaźników ZEW i Ifo. Niemcy to nasz główny partner eksportowy. Jeśli wspomniane wskaźniki mają sygnalizować poprawę czołowej gospodarki europejskiej, to może się okazać, że i polska gospodarka na tym skorzysta.