Powiedzenie „sell in May and go away” sprawdziło się jedynie połowicznie. Co więc tak naprawdę wiemy o rynkach po ubiegłym miesiącu?
Od połowy maja na rynku amerykańskim mamy trend boczny. Trzeba to traktować jako korektę na silnym rynku. Nawet jeśli przychodzą spadki, to później równie szybko pojawiają się wzrosty. W Warszawie mamy zaś zasłużoną korektę. Ile razy WIG20 dojdzie do górnego ograniczenia 18-miesięcznego trendu wzrostowego, tyle razy zawraca, a następnie znów atakuje górne ograniczenie, tyle że przy wyższych poziomach. Mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem.
Rynek amerykański w ostatnim czasie robi krok naprzód, by później wykonać krok w tył. Te ruchy determinują przede wszystkim oczekiwania dotyczącego tego, kiedy dojdzie do pierwszej obniżki stóp procentowych w USA?
Na początku roku mówiło się, że w USA będzie od czterech do sześciu obniżek stóp procentowych. Potem te oczekiwania były chłodzone, aż doszło do tego, że analitycy Goldman Sachs powiedzieli nie tak dawno, że obniżek w tym roku jednak nie będzie. Szeroki rynek nadal jednak spodziewa się jednej lub dwóch obniżek. Ja osobiście nie widzę już jednak gry pod obniżki stóp. Raczej teraz spoglądałbym na dane makroekonomiczne i patrzył na to, czy wcześniejsze podwyżki przynoszą efekt, bo przecież polityka monetarna działa w okresie od czterech do sześciu kwartałów. Jeśli więc podwyżki skończyły się w ubiegłym roku to należałoby się spodziewać, że w tym roku gospodarka amerykańska zacznie cierpieć z tego powodu. Wiele danych na to wskazuje. Warto jednak też zauważyć, że wiele z nich też jednak jest ze sobą sprzecznych. Rynek nie bardzo wie, co z tym zrobić i obawiam się, że Rezerwa Federalna też będzie miała z tym problem.