Rynkowi wyjadacze ruszyli na giełdę, „ulica” wciąż czeka

Maklerzy zauważyli w ostatnim czasie nieco większą aktywność inwestorów indywidualnych na warszawskim parkiecie. Zgodnie jednak przyznają, że o przełomie jeszcze nie ma mowy, choć wierzą, że w końcu nadejdzie.

Publikacja: 10.12.2023 21:00

Rynkowi wyjadacze ruszyli na giełdę, „ulica” wciąż czeka

Foto: AdobeStock

Powiedzieć, że ten rok na warszawskiej giełdzie jest udany, to w zasadzie nic nie powiedzieć. WIG ustanowił historyczny szczyt. Siłą na tle zagranicznych indeksów imponuje w ostatnich tygodniach WIG20. Od początku roku stopy zwrotów głównych wskaźników na GPW przekraczają 20 proc., a mimo to analitycy wskazują, że w Warszawie nadal jest tanio i potencjał do dalszych zwyżek wciąż jest spory. Wydawać by się mogło, że obok tych faktów trudno przejść obojętnie – szczególnie inwestorom indywidualnym. Dla wielu najmocniejszym wabikiem są w końcu historyczne stopy zwrotu, a te naprawdę w tym roku prezentują się imponująco.

Jednak maklerzy wskazują, że prawdziwego szturmu klientów detalicznych wciąż jeszcze nie ma, chociaż pierwsze pozytywne sygnały zaczęły się pojawiać w ostatnich tygodniach.

Doświadczenie robi swoje

O większym ruchu wśród inwestorów indywidualnych mówią w zasadzie wszyscy brokerzy, których zapytaliśmy.

– Dynamiczny wzrost notowań na warszawskiej giełdzie zwiększył zainteresowanie rynkiem wśród inwestorów detalicznych. Obserwujemy zarówno przyrost ilości zleceń, jak i obrotów – przyznaje Michał Wojciechowski, wicedyrektor w BM mBanku. Brokerzy jednak skrzętnie podkreślają, że stwierdzenia o jakimś przełomie na razie byłyby nadużyciem. – Patrząc na aktywność inwestorów, nadal są to poziomy istotnie niższe niż w gorącym okresie covidowym, chociaż euforia na sesji po wyborach była imponująca. Co ciekawe, 16 października odnotowaliśmy rekordową w tym roku liczbę zleceń sprzedaży. Kontrariańskie nastawienie inwestorów było widać zresztą w całym październiku. Tylko na rachunkach IKE/IKZE oraz na rynkach zagranicznych przeważały zlecenia kupna. W listopadzie inwestorzy zaczęli mocniej wierzyć w hossę na GPW. Nadal jednak nie można powiedzieć, że są główną lokomotywą obecnych wzrostów – dodaje Wojciechowski.

17 proc.

wyniósł w I półroczu udział inwestorów indywidualnych w obrotach na rynku akcji. To taki sam wynik jak w całym ubiegłym roku

W przypadku inwestorów indywidualnych kluczowe w ostatnich tygodniach okazało się doświadczenie. To właśnie klienci z większym stażem i obyciem na rynku „poczuli krew” i zwiększyli aktywność.

– Ostatni okres faktycznie stoi pod znakiem zwyżek, zarówno w Polsce, jak i na indeksach zagranicznych. Do tej pory wpływ na to miały głównie spadające odczyty inflacji, powiązana z tym lepsza perspektywa dla gospodarek, jak i ostatnie odczyty PMI. W przypadku rynku krajowego dodatkowym czynnikiem były wybory parlamentarne. Na to wszystko nałożyły się pozytywne głosy analityków i ekonomistów o coraz lepszej ocenie polskiej giełdy. Patrząc jednak przez pryzmat obrotów generowanych przez klientów detalicznych, ich aktywność wzrosła, ale nie jest to jeszcze trend powszechny. Przede wszystkim widać uaktywnienie się inwestorów z dłuższym stażem, bez szerokiego napływu nowych klientów. Owszem, w obszarze nowych klientów widzimy pewne ożywienie, ale jest ono stosunkowo niewielkie – mówi Marcin Słomianowski, dyrektor BM ING Banku Śląskiego.

Czytaj więcej

GPW próbuje ożywić rynek GlobalConnect

– Ostatnie tygodnie, jak pokazują dane rynkowe, są dobrym czasem dla inwestorów indywidualnych. Widzimy to w postaci rosnących wartości indeksów i ustanawianych przez nie kolejnych rekordów. W końcu nic tak nie aktywizuje inwestorów do działania jak możliwość osiągania zysków. Dotyczy to jednak raczej tych bardziej doświadczonych inwestorów – podkreśla z kolei Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP.

Sebastian Zadora, dyrektor w DM BOŚ, podkreśla z kolei, że co prawda widać w ostatnich miesiącach większą aktywność inwestorów, ale to, co się dzieje na warszawskiej giełdzie, miało na to tylko niewielki wpływ.

– Od dłuższego czasu obserwujemy wśród klientów indywidualnych wzrost zainteresowania inwestycjami, giełdą i instrumentami finansowymi. Z pewnością widzimy też sporą grupę nowych inwestorów, którzy na rynkach kapitałowych stawiają swoje pierwsze kroki. Mówimy tu o wielomiesięcznym trendzie, który swoje źródło ma raczej w upowszechnieniu dostępu do rynków globalnych, ze szczególnym uwzględnieniem instrumentów tzw. pasywnego inwestowania, niż w koniunkturze panującej na lokalnym parkiecie. Zjawisko to jest jednak na tyle wyraźne, że w naturalny sposób zostawia pewien ślad także na krajowej giełdzie. O wpływie stricte lokalnej koniunktury – świetnej w ostatnim czasie – na razie więcej się wśród inwestorów indywidualnych mówi, niż wskazywałyby na to parametry obrotów – mówi Zadora.

W oczekiwaniu na przełom

Można więc postawić pytanie: skoro nie teraz, to kiedy? Oczywiście kluczem do większej aktywności inwestorów indywidualnych pozostają stopy zwrotu, które – jeśli sprawdzą się oczekiwania analityków – powinny być nadal mocnym argumentem za inwestowaniem na parkiecie przy Książęcej.

– Zakładamy, że sytuacja może się poprawić w nadchodzących miesiącach, bo historycznie klienci detaliczni reagują na wzrost indeksów z pewnym opóźnieniem i dołączają do zwyżek, kiedy te trwają już dłuższy czas. W tym, żeby tak się stało, pomóc może dalsze, trwałe obniżanie się inflacji i stóp bazowych. W dalszej perspektywie pozytywnym impulsem będzie napływ środków z KPO. Realizacja któregoś albo wszystkich ze wskazanych punktów pozwoli na dalsze wzrosty indeksów i jeszcze większe zainteresowanie klientów detalicznych inwestowaniem na giełdzie – uważa Marcin Słomianowski.

W podobnym tonie wypowiada się Sebastian Zadora. – Pomimo że indeksy idą w górę już od ponad roku, cały czas wielu inwestorów zastanawia się, na ile jest to trwałe zjawisko. Prawda cyklu giełdowego jest jednak niestety taka, że inwestorzy indywidualni zwykle prowadzą takie kalkulacje dłużej niż pozostałe grupy uczestników rynku – i przez to dołączają masowo do trendu w momencie, w którym nie budzi on już niczyich wątpliwości. Konsekwencją ograniczanego w ten sposób ryzyka jest zmniejszenie potencjalnego zysku z takich inwestycji – mówi Zadora.

Brokerzy wierzą, że oprócz sytuacji rynkowej w aktywizacji klientów pomagać będzie ich oferta produktowa. Pod koniec roku kluczową rolę odgrywają chociażby emerytalne konta IKE i IKZE.

– Oprócz powrotu dotychczasowych klientów obserwujemy większe zainteresowanie nowymi rachunkami. Tutaj większy wpływ ma „sezon otwierania IKE/IKZE” ze szczytem w grudniu. Zakładamy, że rosnąca świadomość korzyści podatkowych na tych rachunkach będzie przyciągać kolejnych inwestorów. Interesująca będzie obserwacja, czy nowi „emerytalni” inwestorzy skuszą się dobrą koniunkturą i kupią akcje na GPW, czy jednak przyjdą z konkretną strategią dywersyfikacji globalnej i wykorzystywania ETF-ów zagranicznych – zaznacza Wojciechowski.

– Dla nas ważne jest to, że nasi klienci są aktywni przez niemal cały rok. Każdy inwestor ma swoją określoną strategię inwestycyjną i dokonuje transakcji zgodnie z jej założeniami. BM PKO BP posiada w swojej ofercie całą gamę instrumentów finansowych, zarówno z rynku polskiego, jak i z giełd zagranicznych. To w mojej opinii daje inwestorom szersze możliwości inwestycyjne. Bardzo nas cieszy napływ nowych inwestorów, którzy myślą nie tylko o bieżących inwestycjach, ale sięgają po produkty z oferty IKE oraz IKZE – wskazuje z kolei Grzegorz Zawada.

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej