Reklama

Strat nie da się zrekompensować

Polacy mający lokaty w bankach czy obligacje skarbowe z powodu wysokiej inflacji ponoszą duże straty. I właściwie muszą się pogodzić z tym, że dopóki inflacja nie spadnie do normalnego poziomu, ich sytuacja się nie poprawi.

Publikacja: 18.05.2023 15:21

Strat nie da się zrekompensować

W Polsce mamy głęboko ujemne stopy procentowe. A to powoduje, że w zasadzie żadna forma bezpiecznego lokowania pieniędzy nie chroni ich przed utratą wartości. Nie mówiąc już o pomnażaniu oszczędności.

Przypomnijmy wysokość głównej stopy procentowej banku centralnego – 6,75 proc. To niemal o 8 pkt proc. mniej niż wynosi roczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych (w kwietniu 14,7 proc.). I o ok. 5,5 pkt proc. mniej w porównaniu ze wskaźnikiem tzw. inflacji bazowej (12,2 proc. w skali roku), czyli po wyłączeniu szokowego wzrostu cen energii oraz żywności. Skutki tego odczuwamy na co dzień w swoich portfelach.

– To nie jest dobry czas dla osób mających oszczędności. Właściwie nie ma miejsc, gdzie można by się schronić i bez podejmowania ryzyka uratować wartość swoich pieniędzy – komentuje Kamil Sobolewski, ekspert rynków finansowych, główny ekonomista Pracodawców RP.

Dwucyfrowe realne straty z depozytów

– Weźmy przykład rocznej lokaty bankowej, która skończyła się w kwietniu tego roku. Przyniosła ona ok. 11 proc. realnej straty. Bo skoro inflacja to dzisiaj 14,7 proc., a średnie oprocentowanie lokat zakładanych rok wcześniej wynosiło 2,5 proc., to mamy dwucyfrową stratę – wylicza Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments Trust (HREIT).

W kolejnych miesiącach stopa zwrotu z kończących się rocznych depozytów powinna być nieco większa (a realne ubytki trochę mniejsze), ponieważ od wiosny ubiegłego roku atrakcyjność bankowych ofert znacząco wzrosła (do ok. 7–8 proc.), a z drugiej strony wskaźnik inflacji powinien już sukcesywnie spadać.

Reklama
Reklama

– Dwucyfrowe straty z lokat bankowych to nie jest normalna sytuacja. Przez ostatnie dwie–trzy dekady zdarzały się okresy, gdy siła nabywcza naszych oszczędności spadała, ale straty nie przekraczały 1–2 proc. w skali roku – podkreśla Bartosz Turek.

Dzisiaj jedynym instrumentem, który choć trochę nadąża za galopadą cen, są detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją od drugiego roku. Chodzi m.in. o papiery czteroletnie, które w pierwszym roku przynoszą z góry określone odsetki (w bieżącej ofercie jest to 7 proc.), a w kolejnych latach oprocentowanie jest sumą wskaźnika inflacji i stałej 1-proc. marży. W 2022 r. papiery te stały się hitem. Polacy zainwestowali w nie ponad 24 mld zł, co stanowiło 42 proc. całej sprzedaży obligacji detalicznych. W pierwszych trzech miesiącach 2023 r. wydali na nie ponad 4 mld zł.

Sporym zainteresowaniem cieszą się też obligacje dziesięcioletnie. W pierwszym roku odsetki od nich wynoszą teraz 7,25 proc., a w kolejnych latach – inflacja plus 1,25-proc. marża.

Naliczonymi odsetkami trzeba podzielić się z fiskusem

– Dodatkową zaletą obligacji indeksowanych inflacją jest to, że inwestycję można przerwać niemal w dowolnym momencie, ponosząc niewielką opłatę, ale bez utraty narosłych odsetek – zauważa Kamil Sobolewski.

Ale jak dodaje, nawet papiery indeksowane inflacją nie zapewniają realnego dochodu. W pierwszym roku tracimy ze względu na oprocentowanie poniżej inflacji, a w kolejnych latach zyski pomniejsza 19-proc. podatek Belki.

Wadą cztero- i dziesięcioletnich obligacji detalicznych jest też to, że wymuszają one zamrożenie oszczędności na dłuższy czas. Tymczasem Polacy preferują krótkie terminy inwestycji, kilkumiesięczne, najwyżej roczne czy dwuletnie.

Reklama
Reklama

Z góry można założyć, że gdyby Ministerstwo Finansów przygotowało ofertę obligacji detalicznych łączącą preferowaną przez Polaków długość inwestycji z ochroną przed inflacją (np. papiery roczne z odsetkami odpowiadającymi wzrostowi cen), zainteresowanie takim produktem pobiłoby wszelkie dotychczasowe rekordy. Polacy byliby gotowi ulokować wszystkie swoje oszczędności, a nawet ograniczyć bieżącą konsumpcję, gdyby mieli pewność, że ich pieniądze nie stracą na wartości.

Cudów nie ma

Szanse na takie rozwiązanie są jednak zerowe. Jak twierdzą ekonomiści, oferta byłaby rzeczywiście superatrakcyjna dla konsumentów, ale niezwykle kosztowna dla budżetu państwa (Skarb Państwa zaspokaja swoje potrzeby pożyczkowe po kosztach znacznie poniżej bieżącej inflacji).

Poza tym taka propozycja wskazywałaby na bardzo złą kondycję finansów publicznych i desperacką próbę pozyskania za każdą cenę pieniędzy indywidualnych klientów, a przecież budżet wcale nie jest w takiej potrzebie. Po trzecie, nagły odpływ depozytów z banków mógłby zachwiać systemem bankowym. Suma summarum, więcej szkód niż korzyści.

Nie ma się więc co łudzić. Żaden bezpieczny produkt, odpowiadający wszystkim preferencjom, w pełni chroniący nasze oszczędności przed utratą wartości nie pojawi się nagle na rynku. Ale można by przynajmniej trochę uatrakcyjnić już dostępne instrumenty.

Zdaniem Jarosława Sadowskiego, głównego analityka Expander Advisors, przede wszystkim trzeba upowszechniać wiedzę o dostępności tych produktów, które w największym stopniu nadążają za inflacją, bo wciąż wielu Polaków po prostu może o nich nie wiedzieć. Poza tym warto by pomyśleć o zwiększeniu oprocentowania oszczędnościowych obligacji cztero- i dziesięcioletnich w pierwszym roku od zakupu, by nie było ono tak niskie jak obecnie w stosunku do inflacji.

Rozwój produktów

Eksperci postulują też zmianę konstrukcji podatku Belki (choć nikt nie proponuje całkowitej jego likwidacji). Można by na przykład znieść tę daninę przy małych kwotach oszczędności albo zawiesić ją dla lokat zakładanych w okresie wysokiej inflacji.

Reklama
Reklama

– Dobrze byłoby się zastanowić na rozwojem funduszy rynku pieniężnego, które w praktyce w Polsce nie funkcjonują – mówi Kamil Sobolewski.

Jak przypomina, fundusze takie inwestują w papiery dłużne o terminie zapadalności do jednego roku. Dlatego charakteryzują się niewielkim stopniem ryzyka utraty aktywów. Problem polega jednak na tym, że na polskim rynku jest bardzo mało takich papierów. Na przykład bony pieniężne NBP służą jedynie do regulowania płynności sektora bankowego w ramach operacji otwartego rynku. Z kolei Skarb Państwa zaprzestał emisji bonów skarbowych, a hurtowe obligacje skarbowe mają znacznie dłuższy termin zapadalności niż rok.

Z kolei Bartosz Turek optowałby za poprawą otoczenia sprzyjającego rozwojowi REIT-ów, czyli funduszy inwestycyjnych umożliwiających klientom detalicznym pośrednie inwestowanie w nieruchomości, w tym w budowę mieszkań na wynajem. Sami eksperci przyznają jednak, że dzisiaj realizacja takich postulatów wydaje się mało realna.

Premia za oszczędzanie

– Ciekawą ofertą, która ma pojawić się już wkrótce na rynku, będą „konta mieszkaniowe” wprowadzane w ramach rządowego programu pierwsze mieszkanie – zauważa Bartosz Turek.

Konsekwentne oszczędzanie na takim koncie zgodnie z wymaganiami (trzeba odkładać minimum 500 zł co miesiąc przez co najmniej trzy lata) ma być nagradzane specjalną premią równą rocznej inflacji. Premia będzie naliczana w każdym roku, ale wypłacana ma być jednorazowo na koniec okresu oszczędzania.

Reklama
Reklama

– Konto mieszkaniowe będzie dostępne dla stosunkowo wąskiej grupy osób. Ale to ciekawy kierunek. Warto pomyśleć o takim wsparciu innych programów długookresowego oszczędzania na konkretne cele, np. mieszkaniowe czy emerytalne – przekonuje Bartosz Turek.

Ministerstwo Finansów podkreśla, że w tej ostatniej sprawie sporo się dzieje. – W programie pracowniczych planów kapitałowych (PPK) polityka inwestycyjna dotycząca gromadzonych środków ma za zadanie chronić oszczędności Polaków przed utratą ich wartości – podkreślają przedstawiciele resortu w informacji dla „Parkietu”.

Łatwiej odkładać na emeryturę

W PPK pieniądze lokowane są w funduszach zdefiniowanej daty, dostosowujących politykę inwestycyjną do wieku uczestnika. Co istotne, oprócz wpłat pochodzących z „kieszeni” pracownika na konto w PPK wpływają też składki ze strony pracodawcy oraz wpłata powitalna i dopłata roczna od państwa. Dzięki temu wartość środków na koncie w każdej sytuacji jest wyższa od sumy wpłat uczestnika programu.

Poza tym do Sejmu został skierowany rządowy projekt ustawy o ogólnoeuropejskim indywidualnym produkcie emerytalnym (OIPE). Przewiduje on wprowadzenie kolejnego indywidualnego (obok IKE i IKZE) długoterminowego produktu oszczędzania na emeryturę. Jego największą zaletą będzie możliwość inwestowania transgranicznego, a także przenoszenia OIPE, przy zmianie miejsca zamieszkania, z jednego kraju UE do innego.

Konieczna zmiana polityki

Czy można zrobić coś jeszcze, by chronić oszczędności w warunkach wysokiej inflacji? – Przede wszystkim trzeba skuteczniej walczyć z inflacją – podkreśla Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Zapewne zgodzi się z nim wielu innych ekonomistów.

Reklama
Reklama

– Prawda jest taka, że inflacja w Polsce wymknęła się spod kontroli, a taka sytuacja wymaga niepopularnych decyzji – mówi Rafał Benecki.

Jakich? Część ekonomistów twierdzi, że należy podnieść stopy procentowe, co automatycznie zwiększyłoby np. oprocentowanie obligacji skarbowych indeksowanych stopą referencyjną NBP czy oprocentowanie lokat bankowych. Na to się jednak nie zanosi.

Zdaniem Rafała Beneckiego najważniejsza jest więc zmiana polityki budżetowej. Zamiast kontynuacji polityki hojnych transferów społecznych oferowanych wszystkim, rząd powinien skupić się na celowanych programach wsparcia, a przede wszystkim na pobudzeniu inwestycji.

– Dotychczasowa zła polityka gospodarcza rządu w połączeniu z impulsem szoku pandemicznego i wojennego wywindowała inflację do dwucyfrowego poziomu. Najwyższy czas to zmienić – podkreśla Rafał Benecki.

Trudno wygrać z wysoką inflacją

Reklama
Reklama

Dzisiaj praktycznie żadna forma bezpiecznego lokowania pieniędzy nie chroni ich przed utratą wartości. Główną przyczyną są niskie stopy procentowe banku centralnego w relacji do wskaźnika wzrostu cen. Aby zmniejszyć realne straty ponoszone przez oszczędzających, należałoby albo podnieść stopy procentowe (czego jednak nikt się nie spodziewa), albo skuteczniej walczyć o powrót niskiej inflacji. Obecna sytuacja nie powinna jednak zniechęcać do oszczędzania długoterminowego (np. na emeryturę), zwłaszcza że tylko takie formy mogą liczyć na jakiekolwiek wsparcie ze strony państwa.

Inwestycje
Listy insiderów – format, zawartość i sposób przechowywania
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Inwestycje
Lista insiderów – utrapienie emitentów czy pomocne narzędzie?
Inwestycje
Obowiązki emitenta w zakresie list insiderów
Inwestycje
Gdzie szukać zysków na giełdzie w nowym roku? Typy analityków na 2026 rok
Inwestycje
Na giełdzie chińskiej ciężko znaleźć powody do nadmiernego optymizmu
Inwestycje
Bezpieczeństwo e-WZ
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama