Prezes Esaliens TFI: Mamy odpowiedź na kwestie konsolidacyjne

Weszliśmy w kooperację z firmą, która ma ważną i rozpoznawalną markę na rynku, także naszym lokalnym, w Polsce. To dla nas istotne, chociażby ze względu na prowadzone PPE – mówi Piotr Rzeźniczak, prezes zarządu Esaliens TFI.

Publikacja: 23.10.2022 13:19

Prezes Esaliens TFI: Mamy odpowiedź na kwestie konsolidacyjne

Foto: mat.prasowe

Ostatnio zaszły całkiem spore zmiany na rynku TFI, jak np. wchłonięcie Avivy przez Allianz czy też aktualne przejęcie funduszy Nationale-Nederlanden TFI (d. Metlife) przez Rockbridge. Sądząc po zapowiedziach innych towarzystw, to zapewne nie koniec zmian właścicielskich w najbliższym czasie. Z kolei Esaliens TFI niedawno podpisało umowę strategiczną z Franklin Templeton. Czy firma prowadzi obecnie rozmowy na temat połączenia czy przejęcia?

Mam wrażenie, że jeśli chodzi o pomysły konsolidacyjne TFI, to raczej w kilku przypadkach są to bardziej hasła niż podejmowanie konkretnych działań. Wspomniane dwa przypadki są ciekawe i cieszy, że łączenie następuje w trudnych warunkach rynkowych. Połączenie dwóch TFI, z uwagi na specyfikę konkretnych towarzystw, nie zawsze jest łatwe. Po ewentualnym połączeniu należałoby zoptymalizować ofertę funduszy, głównie poprzez racjonalne scalenie podobnie funkcjonujących produktów.

W takich przypadkach kluczowe znaczenie ma forma, w jakiej funkcjonują fundusze, krąg ich odbiorców, czasem historia ich działalności, a bardziej technicznie – dopasowanie portfeli inwestycyjnych takich funduszy, aby ich łączenie przebiegło efektywnie i bez szkody dla dotychczasowych uczestników. Poza tym często jest tak, że klienci są przywiązani do danych produktów bądź marki. Ci bardziej wrażliwi i wymagający wobec dostawcy usługi mogą różnie reagować na zmiany właścicielskie. Doświadczenia pokazują, że z reguły nie da się przeprowadzać połączeń bez utraty części inwestorów, pytanie przy tym – jak dużej.

Czy to oznacza, że Esaliens TFI jest obecnie poza kręgiem ewentualnych zmian właścicielskich?

Nie ma firmy finansowej, która nie mogłaby być uczestnikiem konsolidacji, dotyczy to nie tylko małych podmiotów, ale i wielkich graczy na rynku. Przypomnę, że jedna z największych grup globalnie zarządzających aktywami, czyli Legg Mason, która niegdyś była właścicielem Esaliens TFI, została przejęta przez grupę Franklin Templeton. Takich spektakularnych przejęć w świecie inwestycji było wiele. Tworzą się potężne grupy i to ma sens, gdyż cały czas mówimy o efekcie skali. W przeszłości Esaliens TFI było przedmiotem dwóch tego rodzaju procesów, które były dość zaawansowane. Odbywały się one w konkretnych warunkach, z troską o pozycję firmy, klientów i jej strategię biznesową. Wydarzenia rynkowe potoczyły się tak, że do żadnej z tych transakcji nie doszło, co dowodzi właśnie, że nie zawsze są to procesy łatwe. Wiele ogólnie formułowanych pomysłów można dziś usłyszeć na ten temat, ale konkretnych ofert brak i zmiany takie się nie dokonują. Warto więc poszukiwać innych ścieżek rozwoju, jak np. zrobił to Esaliens z Franklin Templeton.

Wrzesień był 12. miesiącem z rzędu, w którym inwestorzy intensywnie wycofywali kapitał z funduszy. Jak ten biznes wygląda z perspektywy inwestorów zewnętrznych?

Mamy bardzo trudną sytuację geopolityczną i ekonomiczną, obserwujemy wysoką presję inflacyjną i każdy odczuwa skutki wzrostu cen, za którym nie nadąża wzrost płac. To przekłada się na obraz rynku. Rynek funduszy w Polsce jest jednak wystarczająco dojrzały, ma już ponad 30 lat i jestem przekonany, że przy odpowiednim wsparciu ma przed sobą ogromne perspektywy. Powinniśmy robić wszystko, żeby go rozwijać. Bez funduszy inwestycyjnych żadna szanująca się gospodarka nie jest w stanie efektywnie funkcjonować.

Jest też ogromny potencjał do rozwoju szeregu produktów, które nie są odpowiednio wspierane, a powinny. Mam tu na myśli produkty oszczędnościowe i emerytalne, które powinny być szeroko promowane tak przez uczestników rynku, jak i przez rządzących. Często rozmawiam z pracownikami firm, w których od ponad 20 lat prowadzimy PPE. Te programy emerytalne są dziś dla takich osób olbrzymią szansą, by w przyszłości godnie żyć na emeryturze – oni to widzą, ale ile jest jeszcze podmiotów, gdzie świadomość inwestycyjna jest na bardzo niskim poziomie? To już nie jedynie element docenianego benefitu pracowniczego, ale właśnie myślenie o przyszłości, tak przecież naturalne w krajach Zachodu. Powinniśmy też zachęcać do indywidualnego oszczędzania, zwłaszcza na rachunkach IKZE czy IKE. Wiele osób, nawet na eksponowanych stanowiskach, w rozwijających się branżach, wciąż ich nie posiada, wiele nawet o takich produktach czy korzyściach podatkowych z nimi związanych nie słyszało. Dlaczego – nie do końca to rozumiem.

Co do samych odpływów z funduszy w ostatnich miesiącach Esaliens, siłą rzeczy, ich również doświadcza, ale w znacznie mniejszym stopniu niż większość naszych konkurentów. Również przy wcześniejszych załamaniach na rynkach finansowych było podobnie. Podziękować tu należy naszym klientom za zaufanie, jakim nas obdarzają. W przywołanym wrześniu odnotowane przez nas saldo zmian kapitałów było dodatnie, rzędu 20 mln zł. W miesiącach ostatniego kwartału generalnie odnotowywaliśmy dodatnie salda sprzedaży.

PPK działają już dłuższy czas, tymczasem zainteresowanie programami praktycznie stoi w miejscu. Dlaczego większość Polaków odrzuca tego typu programy emerytalne?

Niestety, główną przyczyną jest pamiętna historia z OFE. Bez względu na to, o jakich produktach emerytalnych rozmawiamy z klientami, doświadczenie otwartych funduszy emerytalnych odbiło się w podejściu do inwestowania. Jest to więc kwestia zaufania, które jest niezwykle łatwo podważyć, proces jego odbudowywania jest zaś wielokrotnie dłuższy i trudniejszy. Myślę również, że duże znaczenie ma sama wiedza finansowa, z którą w Polsce nie jest najlepiej i często ogranicza się do prostych produktów bankowych. Fundusze nie kojarzą się z formą inwestowania osiągalną dla szerokiego grona klientów – postrzegane są jako rozwiązanie przeznaczone dla osób, które dysponują dużymi pieniędzmi i które mają specjalistyczną wiedzę o rynku finansowym. Tymczasem programy oszczędnościowe, gdzie zarządzającymi środkami są w ogromnej większości fundusze, są niezwykle atrakcyjne dla inwestora – dają szansę na satysfakcjonujący długoterminowy wynik, przy bardzo niskich kosztach, jak i dzięki oddziaływaniu mechanizmu systematycznych wpłat, uśredniającego wartości zakupu. To nie zawsze jest łatwe do zrozumienia przez klientów, trzeba nad budowaniem świadomości inwestycyjnej Polaków nieustannie pracować. Również PPE, IKE i IKZE są świetnymi rozwiązaniami, mamy je w swojej ofercie, dokładamy wielu starań, by obudować je zrozumiałymi i wartościowymi informacjami. Nieustająco je promujemy, jako przysłowiową „poduszkę finansową”, podkreślając też istniejące preferencje podatkowe. Edukację finansową będziemy rozwijać razem z Franklin Templeton. Przygodę z inwestowaniem warto rozpocząć od takich gotowych i komfortowych dla klientów rozwiązań.

Jak wygląda partycypacja w PPK prowadzonych przez Esaliens TFI. Czy liczy pan na jej wzrost w przyszłym roku, w związku z automatycznym zapisem?

Przeciętna partycypacja w prowadzonych przez nas PPK jest zbliżona do średniej rynkowej. Nie mam wielkich oczekiwań co do przyszłego roku i istotnych zmian w podejściu nieprzekonanych do PPK, aczkolwiek liczę, że świadomość korzyści z oszczędzania będzie stopniowo coraz większa. My z pewnością zrobimy jak najwięcej, żeby dotrzeć do naszych klientów i ich pracowników, natomiast nieodłącznym elementem tego zadania jest część pracy, którą powinno wykonać Państwo. Poza środowiskiem, w promocję muszą bardziej i skuteczniej zaangażować się ci, którzy ten program stworzyli. To ważne, by podnosić wiedzę o PPK wśród Polaków, już nie głównie jako „remedium” na bolączki systemu emerytalnego – o czym wielu odbiorców nie chce już słyszeć, ale poprzez uwidacznianie mechanizmu, jak nawet drobne systematyczne wpłaty potrafią budować spory, własny kapitał na przyszłość. Liczę też na efekt tzw. poczty pantoflowej – pozytywne doświadczenie z PPK części pracowników powinno zachęcić do wejścia do programu pozostałych, a stamtąd może być dla wielu bliżej do innych, kolejnych produktów inwestycyjnych. Jak wiadomo, marketing szeptany zyskuje dzisiaj rolę skutecznego kanału komunikacji. Nadzieja też w młodych, do których zapewne silniej przemawia to, co nowoczesne, a w finansach dobrych pomysłów i innowacyjności nie powinno nigdy brakować.

Co dokładnie oznacza dla Esaliens TFI podjęcie współpracy z Franklin Templeton?

Jak wiele podmiotów na rynku funduszy inwestycyjnych poszukujemy efektywnych dróg rozwoju i wspomnianej już wcześniej synergii. To porozumienie jest naszą odpowiedzią na kwestie konsolidacyjne – jako stanowiące dla nich ciekawą alternatywę. Zawarliśmy je na okres kilkuletni, który powinien pozwolić obu stronom na obiektywną ocenę jej efektów, z możliwością przedłużenia współpracy. Weszliśmy w kooperację z firmą, która ma ważną i rozpoznawalną markę na rynku, także naszym lokalnym, w Polsce. To dla nas istotne chociażby ze względu na prowadzone PPE, gdzie trzeba poszukiwać nowych rozwiązań inwestycyjnych, na kształt programów emerytalnych w gospodarkach silniej rozwiniętych. To również sama, oczywista dla wielu, kwestia dywersyfikacji produktowej dla przyszłych emerytów, którą można zaoferować, wykorzystując unikatowe doświadczenia naszego partnera. Nie każdy produkt można w sposób efektywny zbudować lokalnie – tutaj właśnie znajdujemy silną synergię wynikającą z tej współpracy.

Jestem przekonany, że występując z Franklin Templeton, nasza oferta emerytalna jest bardziej konkurencyjna, mamy mocniejszą pozycję w pojawiających się przetargach na rynku emerytalnym. Pukają do nas też nowi partnerzy, sami widzący korzyści dla siebie, jakie mogą wynikać z takiej współpracy. Przy szerszej dywersyfikacji geograficznej i produktowej funduszy zyskujemy szeroką paletę produktów dla naszych odbiorców programów emerytalnych.

Myślimy też o ciekawych tzw. produktach alternatywnych, których albo w ogóle nie ma na polskim rynku, albo są bardzo słabo rozwinięte. Franklin nie tylko takie produkty już posiada, ale mocno tę ofertę rozbudowuje i może zaoferować w ramach naszej współpracy. Na bazie porozumienia mamy możliwość szerokiej współpracy przy tworzeniu nowych produktów, udziału we wspólnych konferencjach, otrzymujemy też wsparcie w planowanej akwizycji naszych produktów w innych miejscach na świecie. Wzajemne korzyści są tutaj bezdyskusyjne.

W jaki sposób zamierzacie wprowadzić do oferty fundusze Franklina?

Głównie w tzw. formule master-feeder, czyli w polskich funduszach opartych na produktach FT. Szukamy też ciekawej formuły dla wspomnianych produktów alternatywnych, aczkolwiek wymaga to rozważnej oceny wielu specyficznych czynników. Produkty muszą być atrakcyjne dla klienta, a przy tym zrównoważone pod względem akceptowalnych poziomów ryzyka i czasu inwestycji. To trudny rynek, ale mocno obiecujący jako swoiste uzupełnienie portfeli inwestorów.

Nie można pominąć też kwestii ESG, która obejmuje uwzględnianie aspektów środowiskowych, dotyczących społeczeństwa i ładu korporacyjnego w ramach zrównoważonych inwestycji. Ten trend i związane z nim regulacje wpływają na ofertę funduszy. Mamy takie fundusze i chcemy je rozwijać w ramach naszego partnerstwa. Jeśli chodzi o najbliższe plany, wkrótce ukończymy prace nad wprowadzeniem do oferty uniwersalnej i emerytalnej produktu opartego o fundusz inwestujący w szeroko pojętą infrastrukturę na świecie, zarządzany przez naszego partnera. To wyjątkowy produkt, który będziemy oferować w naszej sieci PPE, ale i szerzej. Fundusz ma pod zarządzaniem przeszło 1 mld dol. aktywów, dobrą historię wyników, ciekawy portfel inwestycyjny, którego zapewne nikt w Polsce nie byłby w stanie sam efektywnie zbudować. Geograficznie aktywa w około 50 proc. składają się ze spółek amerykańskich, a pozostała część ukierunkowana jest głównie na Europę Zachodnią. To pierwszy fundusz, który wprowadzimy do naszej oferty w ramach nowej współpracy z Franklin Templeton. Dostrzegamy także dynamicznie budującą się pozycję Franklin Templeton na rynku private equity. Mamy ambicję skorzystać z doświadczeń FT na takim rynku i stać się pierwszym asset managerem w Polsce, który będzie w stanie zaoferować unikalną ofertę w tej niszy produktowej.

Co z pozostałą ofertą funduszy Esaliens TFI?

Cały czas pracujemy nad nowymi rozwiązaniami, które poszerzą i uatrakcyjnią naszą ofertę. Rozciągamy przy tym paletę funduszy i wchodzimy w całkiem nowe obszary. Niedawno, w trudnym dla rynku okresie, skutecznie uplasowaliśmy pierwsze emisje certyfikatów inwestycyjnych funduszu skoncentrowanego na producentach gier wideo i elektronicznej rozrywce. Pracujemy także nad nowym rozwiązaniem dłużnym, w formule funduszu zamkniętego.

Wspomniał pan, że umowa została podpisana na kilka lat. Co stanie się po tym okresie, jeśli Esaliens do tego czasu nie zostanie sprzedane?

Jeśli nasze relacje ułożą się zgodnie z oczekiwaniami obu stron, przedłużymy porozumienie. To ma być współpraca, która przyniesie bardzo konkretne rezultaty obu stronom. Liczę, że efekty będą wymierne w sensie biznesowym i już w najbliższym roku będzie widać korzyści dla naszych klientów i akcjonariuszy. Esaliens nie uczestniczy natomiast w żadnym procesie konsolidacyjnym, nie jest taki rozpatrywany, wybraliśmy, z naszym partnerem, inną drogę rozwoju.

Często rozmawia pan z pracodawcami. Jak oceniają sytuację gospodarczą w Polsce?

Obserwujemy skutki niepokojącej sytuacji geopolitycznej, działań na różnych szczeblach, które zaowocowały inflacją i nie notowanym od dawna wysokim poziomem stóp procentowych. Do tego mieliśmy wcześniej dotkliwe obostrzenia, związane z pandemią koronawirusa. Oczywistym jest, że w takich warunkach część przedsiębiorstw radzi sobie lepiej, inne gorzej. Przykładowo, trudno powrócić do pracy stacjonarnej w pełnym wymiarze. Nie mam na myśli samej wydajności pracy, ale specyfikę niektórych branż. A w takich warunkach niezmiernie ciężko jest prowadzić biznes oparty na relacjach z ludźmi. Spotkania z klientami to nieodłączna część sprzedaży, szczególnie, jeśli w grę wchodzi powierzenie zarządzania pieniędzmi. Trudno mi jednak sobie wyobrazić dalszą, długotrwałą przecenę na polskim rynku, który jest wycieńczony spadkami. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie negatywne scenariusze, które mogą wydarzyć się za naszą wschodnią granicą, wynikające z napaści Rosji na Ukrainę, znajdują się już w cenach spółek notowanych na GPW, sądzę jednak, że nieposiadanie akcji w portfelach inwestorów byłoby dużym błędem. To właśnie w takich sytuacjach trzeba myśleć o kupnie akcji.

Jeśli chodzi o przyszłość polskiego rynku kapitałowego, jestem o niego spokojny, także i o to, że polskie przedsiębiorstwa, z różnych sektorów, w zdecydowanej większości poradzą sobie nie tylko z obecnym szeregiem przeszkód. Nic nie daje takiej możliwości pomnażania kapitału, jak rozwijające się, innowacyjne i dobrze zarządzane przedsiębiorstwa, o czym w końcu inwestorzy giełdowi sobie przypomną. Inwestorzy wrócą także do funduszy inwestycyjnych.

CV

Piotr Rzeźniczak karierę zawodową rozpoczął w 1993 r. Od 1996 r. pracował w TFI Pioneer, później Pionier Pekao Investment Management jako analityk, a następnie jako dyrektor zespołu analiz. W latach 1997–2006 w spółce PPTFI Pioneer zarządzał funduszami. Na przełomie lat 2006 i 2007 piastował stanowisko doradcy zarządu, a następnie prezesa zarządu PTE PZU Złota Jesień. W Esaliens TFI jest od września 2007 r. najpierw jako szef zespołu inwestycji, od maja 2008 r. jako członek zarządu, a od października 2022 r. – prezes zarządu spółki. PAAN

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej