Teoretycznie, jeśli wartość księgowa firmy, czyli wartość jej aktywów netto, jest wyższa niż jej wycena przez inwestorów giełdowych, to spółkę taką można uznać za atrakcyjną. Na papierze same zasoby przedsiębiorstwa są po prostu warte więcej niż wartość firmy wynikająca z wyceny rynkowej.
Obecnie takich „niedowartościowanych” spółek mamy na parkiecie do wyboru do koloru. W niektórych przypadkach wyceny giełdowe stanowią zaledwie jedną trzecią tego, na ile szacowana jest księgowa wartość spółki. Nic tylko kupować? Nie tak szybko.
Chociaż wydaje się, że, takie akcje to znakomita okazja do zarobku, w praktyce notowania tych firm niekoniecznie muszą rosnąć. Dlatego że bardzo ważne jest całe otoczenie rynkowe i sytuacja geopolityczna. A jak to obecnie wygląda, sami dobrze wiemy.
Warto więc przyglądać się firmom, których wskaźnik ceny do wartości księgowej jest niski. Z chwilą ustabilizowania się sytuacji międzynarodowej to te akcje mogą rzeczywiście błyszczeć na giełdzie. Dopóki jednak widmo wojny na Wschodzie i światowej dekoniunktury straszy rynki, należy do inwestycji giełdowych podchodzić bardzo ostrożnie.
Stabilnym zarobkiem natomiast okazuje się inwestycja w sztukę. W tym tygodniu przyglądamy się Nikiforowi. Jeszcze stosunkowo niedawno akwarele tego pochodzącego z Krynicy przedstawiciela nurtu prymitywizmu można było kupić za kilkaset złotych. Dziś wyceny na aukcjach oscylują w okolicach 20 tysięcy złotych za dzieło i wszystko wskazuje na to, że to nadal całkiem okazyjne wyceny.