A czy teraz nie obserwujemy zmiany pokoleniowej na rynku? Sygnały płynące ze strony maklerów mówią o tym, że nowi klienci są młodsi od tych, z którymi do tej pory mieli do czynienia.
Na pewno proporcje się zmieniają. Wynika to też z tego, że inwestorzy, którzy od dawien dawna byli na giełdzie i np. chcą teraz wrócić na rynek, potrzebują m.in. kontaktu z maklerem czy też doradcą. Młodsze pokolenie jest natomiast samodzielne. Rachunki są otwierane online, inwestorzy ci sami działają na rynku. Nie potrzebują aż takiego wsparcia i przez to jest im też łatwiej. Trzeba jednak pamiętać o tym, że na giełdzie, aby móc inwestować, trzeba mieć gotówkę. To nie jest rynek nieruchomości, gdzie duża część inwestycji jest na kredyt. To z kolei powoduje, że starsi inwestorzy wciąż mają się nieźle, gdyż siłą rzeczy mają więcej pieniędzy niż młodsi. Dlatego też uważam, że ta zmiana proporcji, o której wspomniałem wcześniej, jest krótkotrwała.
Na rynku pojawiła się także bardzo ciekawa teza, że giełda stała się substytutem dla giełd hazardowych. Jak wiadomo nie ma teraz wydarzeń sportowych i ludzie, którzy obstawiali np. wyniki meczów, szukają swojego szczęścia właśnie na giełdzie. Pan zgadza się z tą tezą?
W CMC Markets mamy klientów nastawionych spekulacyjnie, którzy gotowi są korzystać z najwyższych poziomów dźwigni finansowej i podejmują świadomie duże ryzyko. Nie widzimy natomiast, aby coś się w tej kwestii zmieniło i zaczęło to przypominać hazard. W przeszłości w Wielkiej Brytanii największe firmy z branży hazardowej działające online, od czasu do czasu, skuszone popularnością spekulacyjnych instrumentów, chciały dywersyfikować swoją działalność i we współpracy z biurami maklerskimi, np. działającymi na rynku CFD, poszerzały swoją ofertę właśnie o spekulację z lewarem również na rynkach finansowych. Oczekiwania wobec tego typu rozwiązań były bardzo duże. Jakoś jednak nigdy nie wykreowało to fali nowych inwestorów. Gracze hazardowi to nie jest ta sama grupa, nawet jeśli mówimy o typowych spekulantach, którzy są w stanie zaakceptować najwyższe poziomy ryzyka.
Jaka jest faktycznie siła inwestorów indywidualnych na giełdzie? Pojawiają się głosy, że to oni tym razem zapoczątkowali odbicie w marcu. Czy faktycznie tak było?
Zgadzam się, że tym razem wyjątkowo inwestorzy indywidualni byli częścią poduszki bezpieczeństwa, która wsparła indeksy. Tymczasem historycznie inwestorzy indywidualni nie inicjowali nowych trendów, niezależnie czy mówimy o trendzie wzrostowym, czy też spadkowym. Zazwyczaj działania inwestorów indywidualnych przekładają się na wydłużenia trendów. Teraz wydaje się, że również inwestorzy indywidualni nie rozpoczęli odbicia, ale ich udział w tym był bardzo duży. Źródła tego szukałbym wśród inwestorów gotówkowych z rynku nieruchomości. Jest to ta grupa osób, która ma kapitał i szuka stóp zwrotów, a w ostatnim czasie na rynku nieruchomości było o to coraz trudniej, gdyż ceny były już bardzo wysokie. Osoby te są również bardzo świadome i szukają aktywnie okazji. Ta natomiast nadarzyła się na giełdzie.