W ostatnim czasie główne indeksy zagraniczne radzą sobie lepiej niż WIG20. S&P500 obronił wsparcie 3200 pkt, Nasdaq Composite wrócił nad 11 000 pkt. Oba indeksy są powyżej średnich z 50 sesji. Ponadto Wall Street szybko otrząsnęła się po decyzji Donalda Trumpa o zerwaniu negocjacji z Demokratami w sprawie pakietu stymulacyjnego. Czy to jest zapowiedź powrotu na szczyty hossy?
Wygląda na to, że wrześniowa słabość Wall Street była tylko korektą, która zatrzymała się w okolicach 15 proc., a więc daleko od granicy bessy. Teraz wracamy do wcześniejszej tendencji, bowiem od strony fundamentalnej niewiele się zmieniło. Tak jak w okresie marzec-sierpień najsilniejsze były spółki technologiczne, ze szczególnym wskazaniem na te z grupy FAANG, tak teraz ponownie wracają one do łask i są motorem napędowym. Wielu analityków zwraca uwagę, że są one relatywnie odporne na gospodarcze zawirowania, co jest bardzo istotne w obecnej sytuacji, gdy borykamy się z drugą falą pandemii. A czy indeksy wrócą na szczyty? Tu kluczowa będzie kampania wyborcza w USA i reakcje rządów na przebieg pandemii. Myślę, że będzie wokół tych tematów sporo emocji, co może podwyższać zmienność w najbliższym czasie. Niemniej kapitału spekulacyjnego na rynku nie brakuje, a nastawienie inwestorów do ryzyka zdaje się sprzyjać scenariuszowi, w którym te szczyty zostaną pokonane. Zwłaszcza, że jest do nich całkiem blisko.
O ile na Wall Street mieliśmy do czynienia z klasyczną korektą spadkową, to DAX utknął na dłużej w płaskiej korekcie, ale w przeciwieństwie do WIG20, nie opuścił jej dołem. Mało tego obronił 200-sesyją średnią, w ostatnich dniach wrócił nad 50-sesyjną. Myślisz, że rynek we Frankfurcie też jest gotowy na nowe szczyty?
Optymistyczne jest to, że DAX dość łatwo doszedł do 13 000 pkt. Z drugiej strony wciąż pozostaje w konsolidacji. Nastawienie inwestorów w Europie jest dodatnio skorelowane z nastrojami na Wall Street, więc jeśli za oceanem będą zwyżki, to myślę, że DAX może pobić wrześniowy rekord i opuścić konsolidację górą.