Czego można się spodziewać w przyszłości? Skoro inflacja przyspiesza i już od kilku miesięcy przekracza górną granicę celu NBP (wynosi 3,5 proc.), a stopy procentowe wciąż są niemal zerowe, należy się liczyć z podwyżką stóp. Oznaczałoby to wzrost kosztu obsługi długu i nieco utrudniło dostęp mniej zamożnych klientów do kredytów.
– Obecnie prawdopodobnie jesteśmy blisko szczytu cyklu koniunkturalnego. Oznacza to, że inflacja jest wysoka i należy się spodziewać zacieśniania polityki pieniężnej. To z kolei niesie dwa zagrożenia dla posiadaczy kredytów. Po pierwsze, rosnące stopy procentowe spowodują wzrost raty kredytowej. Po drugie, wysokość stóp procentowych ma wpływ na ceny nieruchomości. Zatem ewentualne podwyżki stóp mogą się negatywnie odbić na cenach nieruchomości i wysokości zabezpieczeń – twierdzi Tomasz Wyłuda.
Zacznie się od niewielkiego wzrostu rat
Ekonomiści, biorąc pod uwagę gołębie nastawienie większości członków Rady Polityki Pieniężnej i prezesa NBP, nie spodziewają się podwyżek stóp w bliskiej przyszłości. Pierwszy ruch może nastąpić najwcześniej w listopadzie, ale bardziej prawdopodobne są zmiany w pierwszym półroczu przyszłego roku. Podwyżki będą pewnie niewielkie, w sumie do poziomu sprzed pandemii, czyli 1,5 proc. O ile wzrosłyby wtedy raty kredytów mieszkaniowych?
Weźmy pod lupę kredyt w wysokości 300 tys. zł (to średnia z 2020 r.) zaciągnięty na 25 lat, z oprocentowaniem: marża 2,3 proc. plus stawka WIBOR 3M. Teraz miesięczna rata wynosi 1345 zł. Gdyby stopy wzrosły o 1,4 pkt proc., miesięczna rata zwiększyłaby się o 220 zł, do 1570 zł. Gdyby stopy poszły w górę mocniej, o 2 pkt proc., rata wzrosłaby o 320 zł, w przypadku wzrostu stóp o 3 pkt proc. – o 495 zł, a o 4 pkt proc. – już o 680 zł. W ostatnim przykładzie miesięczna rata byłaby o połowę większa niż obecnie.
– Początkowe podwyżki stóp procentowych spowodują wzrost raty zaledwie o kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. Nie powinno to stanowić problemu. Poza tym banki, obliczając dostępną kwotę kredytu, biorą oczywiście pod uwagę ryzyko wzrostu stopy procentowej – uspokaja Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.