W ubiegłym roku domy aukcyjne do ceny przybitej młotkiem konsekwentnie doliczały opłatę wynikającą z tzw. droit de suite. Chodzi o prawa autora dzieła plastycznego i jego spadkobierców do wynagrodzenia z tytułu odsprzedaży oryginału dzieła. Do ceny sprzedaży zwykle dolicza się 5 proc.
Zasady płatności określone są w katalogach aukcyjnych. Jednak dla niektórych debiutantów na rynku sztuki opłata nadal jest zaskoczeniem. Usłyszałem parę miesięcy temu rozżalony komentarz: „To dojenie klienta po aukcji!".
Podstawę prawną stanowi prawo autorskie. Interesujące nas kwestie uregulowano np. w rozdziale 3, artykuł 19. Obowiązek opłaty jest jasno przedstawiony i nie powinien budzić wątpliwości. Pewne kwestie wymagają jednak wyjaśnienia i przejrzystości.
Opłaty na żywioł
Prawa, o których mówimy, gasną z upływem 70 lat. Nierzadko jest tak, że autor nie żyje, jego spadkobiercy nie są znani, ale dom aukcyjny lub antykwariat po sprzedaży dzieł dolicza opłatę. Jest to zrozumiała przezorność. Może się bowiem zdarzyć, że ujawni się spadkobierca i nagle trzeba będzie wypłacić mu pokaźną kwotę. Zatem w przypadku niektórych autorów firmy gromadzą w sumie duże kwoty. Warto zadbać o przejrzystość w gospodarowaniu tymi środkami. Taka przejrzystość budować będzie zaufanie do rynku.
Jeśli chodzi o prawa autorskie kompozytorów muzyki, to generalnie zarządza nimi np. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wiemy, jak gospodaruje ono gromadzonymi środkami, ponieważ publikowane są sprawozdania finansowe.