- Od 30 lat buduję tę firmę, dostarczając inwestorom solidnych stóp zwrotu, a państwu polskiemu przynosząc korzyści w postaci podatków i tysięcy miejsc pracy. W tym roku samego CIT-u zapłacimy ponad 400 mln zł, a różnych innych podatków ponad 2 mld zł – rozpoczął telekonferencję Marek Piechocki, prezes LPP. - Teraz ktoś nas oczernia, na czym cierpi nie tylko wizerunek LPP, ale przede wszystkim kapitał naszych inwestorów. Wspólnie przechodziliśmy przez sztormy, jak kryzys finansowy, koronawirus, wojna na Ukrainie i ci, którzy są z nami widzą, że z każdego kryzysu wychodziliśmy wręcz silniejsi – zauważył.
Piechocki zapewniał, że tezy postawione w raporcie Hindenburg Research są nieprawdziwe. - LPP, wbrew temu, co mówi raport Hindenburg Research, nie prowadzi działalności operacyjnej w Rosji, nie sprzedaje, nie zarządza, nie jest właścicielem bezpośrednim ani pośrednim żadnej ze spółek wymienionych w raporcie. Również fundacja, jaką założyłem, ani żaden z jej beneficjentów, pośrednio i bezpośrednio, nie ma żadnych powiązań z transakcją sprzedaży spółki rosyjskiej – zapewniał Piechocki.
- Wierzę, że każdy kto stracił na tej manipulacji szybko odrobi, bo firma ma bardzo silne fundamenty i perspektywy rozwoju – zapowiedział Piechocki.
Przypomnijmy – w piątek pojawił się raport analityczno-inwestycyjnej firmy Hindenburg Research, która zarzuciła polskiej spółce fikcyjne wyjście z Rosji i jednocześnie ustawiła pozycję krótką na LPP. Sama spółka opublikowała szereg komunikatów, w tym m.in. o złożeniu do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę LPP, jej akcjonariuszy i inwestorów, zagrażające bezpieczeństwu rynku finansowego.
Czytaj więcej
Fikcyjne wyjście z Rosji zarzuciła firma analityczno-inwestycyjna Hindenburg Research polskiemu gigantowi odzieżowemu z Gdańska. Oskarżycielski raport 15 marca kosztował akcjonariuszy jednego dnia ponad 12 mld zł. Jest zawiadomienie do prokuratury.