Kurs akcji spółki prowadzącej sieć sklepów Wittchen z galanterią skórzaną, walizkami i torebkami spadał w środę nawet o ponad 15,5 proc., do 37 zł za walor. W taki sposób inwestorzy zareagowali na informację, że założyciele firmy Jędrzej i Monika Wittchen chcą sprzedać część walorów, korzystając z formuły przyspieszonej budowy księgi popytu (ang. ABB).
Zwykle w takich sytuacjach spadek notowań nie wynika z obaw, że sprzedający już nie wierzą w firmę. Jest raczej efektem decyzji posiadaczy akcji, aby sprzedać walory, inkasując zysk, a potem odkupić taniej i zarobić powtórnie, gdy walory znowu podrożeją.
Do zamknięcia tego wydania nie było wiadomo, jaką cenę za akcję Wittchenu wynegocjowano. Z zachowania notowań wnioskować było można, że dyskonto wobec wtorkowego zamknięcia (43,8 zł) wyniesie około 10 proc., a wartość transakcji około 110 mln zł.
Ostatecznie okazało się, że Wittchenowie sprzedali walory po 35 zł za sztukę, czyli z 20-proc. dyskontem wobec ceny wtorkowej na giełdzie.
- Jest to pierwsza dokonywana przez nas sprzedaż akcji od momentu IPO w 2015 r. Sprzedajemy nieznaczny pakiet 15 proc. akcji spółki, wciąż będąc w posiadaniu istotnego pakietu kontrolnego (60 proc. akcji). Od kwietnia br. nasza spółka należy do WIG80. Sprzedawane akcje poprawią free float naszej spółki. W żaden sposób nie myślimy o ograniczeniu naszego zaangażowania w budowanie jej dalszej wartości. Wierzymy w jej perspektywy i możliwości dalszej poprawy wyników – poinformował w odpowiedzi na nasze pytania Jędrzej Wittchen.