Zmniejszyłem moje zaangażowanie w Beef-Sanie do zera, ale nadal jestem prezesem Mysława. Uważam, że ta firma, oraz Abakus, to najbardziej wartościowe podmioty z całej grupy. Chcemy skoncentrować się w nich na wyrobach wysokoprzetworzonych, czyli bardziej dochodowych – mówi „Parkietowi” Lucjan Pilśniak, który jeszcze tydzień temu był największym akcjonariuszem Beef-Sanu. Sprzedał większościowy pakiet mięsnej spółki. Za walor otrzymał 25 groszy (łącznie około 7 mln zł). To mniej niż akcje kosztują na rynku (wczoraj 30 gr). – Nie chcę komentować ceny, po jakiej sprzedałem papiery – mówi Pilśniak.
[srodtytul]Możliwe wejście do innej giełdowej firmy[/srodtytul]
Inwestor sprzedał akcje w jedenastu transakcjach pakietowych. W dwóch z rąk do rąk przeszły papiery dające po 10 proc. głosów. Nabywcą jednego dużego pakietu jest fundusz Idea TFI, należący w 100 proc. do Domu Maklerskiego IDMSA. Kolejne 10 proc. walorów odkupił Podkarpacki Bank Spółdzielczy, który właśnie wczoraj ogłosił wezwanie do sprzedaży akcji (więcej o wezwaniu piszemy w ramce).Nie jest wykluczone, że teraz Pilśniak zainwestuje w inną spółkę giełdową. – Na razie jednak nie mam na oku żadnego konkretnego podmiotu – zaznacza inwestor.
[srodtytul]Spółka matka ma problemy?[/srodtytul]
Pilśniak jest zdania, że pod względem operacyjnym Beef-San radzi sobie najgorzej spośród spółek z grupy. – Nie byłem z tej firmy zadowolony. Uważam, że wymaga ona dogłębnej restrukturyzacji – podkreśla. Dodaje, że Beef-San przy kwartalnych przychodach wynoszących około 4 mln zł ma bardzo dużą stratę (ponad 1,2 mln zł w I kwartale – red.). – To o czymś świadczy. Problemem jest strategia firmy i sposób jej realizacji. Sytuacja branży mięsnej nie jest bowiem aż taka zła. Uważam, że marże mogą wzrosnąć. Mam sporo pretensji do prezesa Beef-Sanu Jerzego Biela – nie kryje.