Sycylijską prowincję Katania, tuż u podnóży Etny, upodobały sobie ostatnio znane na światowym rynku firmy branży high-tech. Co je przyciąga do tego zdecydowanie najbiedniejszego obszaru Unii Europejskiej? Przede wszystkim subwencje ze strony władz w Rzymie i Brukseli ? twierdzi agencja Bloomberga. Pierwszy ulokował tutaj swoją fabrykę największy w Europie producent półprzewodników STMicroelectronics. Prezes firmy Pasquale Pistorio nie ukrywa, że zdecydował się na ten krok ze względów osobistych (jest rodowitym Sycylijczykiem). Po nim pojawili się francuski producent gazu Air Liquide oraz fiński potentat telekomunikacyjny Nokia Oyj, a wkrótce dołączy do nich prawdopodobnie także amerykański koncern komputerowy IBM Corp.Coraz częściej mówi się o tym terenie (może jeszcze nieco na wyrost ? uważa Bloomberg) jako o ?Etna-Valley?, na wzór amerykańskiej Doliny Krzemowej. ? Na razie jesteśmy bardzo zadowoleni z inwestycji w Katanii ? twierdzi prezes STM. ? W najbliższych pięciu latach planujemy zainwestować tutaj m.in. w produkcję mikroprocesorów do kart płatniczych oraz kamer cyfrowych kolejne 1,5 mld USD.Francuzi z Air Liquide nie mieli większego wyboru. ? Jako główny dostawca gazów technicznych dla STMicroelectronics staramy się iść zawsze za tą firmą, także do Katanii ? wyjaśnił Bloombergowi Vincent Parlier, szef działu elektronicznego w Air Liquide Italia. Z kolei fińską Nokię przekonała do założenia tutaj swojej montowni komórkowych urządzeń dostępowych do internetu przede wszystkim bardzo dobra infrastruktura komunikacyjna, w tym bliskość lotniska. ? Nie bez znaczenia jest także miejscowy uniwersytet, kształcący potrzebne nam kadry oraz pozytywne nastawienie lokalnych władz ? dodał Matti Pekkanen, odpowiadający w Nokii za działalność koncernu w Europie Południowej.STM, Air Liquide oraz Nokia zatrudniają już w Katanii ponad 4 tys. osób. Kolejne 4 tys. znalazło pracę w miejscowych firmach produkujących komponenty dla tych trzech koncernów. Nie da się ukryć, że jedną z przyczyn są niskie koszty. Jak wyliczyli analitycy, np. dla STM koszty rocznego wynagrodzenia absolwenta uniwersytetu w Katanii to 22 tys. USD, natomiast gdyby koncern ulokował swoją fabrykę w amerykańskiej Dolinie Krzemowej, musiałby wydać na pracownika o takich samych kwalifikacjach aż 207 tys. USD.Kolejnym magnesem przyciągającym zagraniczne koncerny są subwencje. Do 2006 r. sama tylko Unia Europejska zasili ten region kwotą 3,8 mld euro. Z kolei włoski rząd do 2003 r. zwalnia pracodawców z płacenia podatku w wysokości 550 USD miesięcznie za każdego zatrudnionego tutaj pracownika w wieku powyżej 25 lat.Miejscowe władze są bardzo zadowolone z takiego obrotu sprawy. Zaczynają się jednak już obawiać, co stanie się po 2006 r., kiedy Unia Europejska rozszerzy swoje granice na wschód i zapewne zrewiduje system subwencji.

W.K., Bloomberg