Zdecydowana większość tego typu ugrupowań, które doczekały "sądnego dnia" i doznały rozczarowania, nie rozpadła się, jak można by się spodziewać. Wręcz przeciwnie. Wychodziły z tego dramatycznego doświadczenia połączone jeszcze silniejszymi więziami i wzmocnione w swoich przekonaniach, nieznacznie tylko je modyfikując.
Na pierwszy rzut oka można mieć wątpliwości - co też wspólnego z giełdą mogą mieć jakieś idiotyczne sekty, które wierzą w koniec świata i w dodatku wyznaczają absurdalne daty tego wydarzenia, wystawiając się na bardzo niebezpieczną próbę weryfikacji swych przekonań? Z pewnością też część czytelników będzie oburzona wysoce niestosownym porównaniem społeczności giełdowej z jakimiś grupami jednostek niespełna rozumu, które nie dość, że poddają się jakimś nieracjonalnym przekonaniom (najczęściej narzucanym przez jeszcze większych pomyleńców lub hochsztaplerów, żerujących na ich naiwności), to jeszcze nie dostrzegają ewidentnych faktów i nie wyciągają żadnych wniosków z prostej obserwacji rzeczywistości. Przecież każdy, nawet - mówiąc dyplomatycznie - średnio rozgarnięty przedstawiciel jakiejkolwiek grupy społecznej, powinien porzucić głoszone w jej ramach przekonania, w momencie objawienia się tak ewidentnej ich kompromitacji.
Wbrew pozorom także u inwestorów giełdowych można zaobserwować podobne zachowania, choć może przejawiające się w mniej drastycznej formie. Czymże bowiem jest dość częste u mniej doświadczonych graczy giełdowych uporczywe trzymanie w portfelu zniżkujących papierów, w nadziei, że w końcu niepomyślny trend się odwróci? Przecież akcje te kupowane były z wiarą, że ich kurs wzrośnie. Gdy rzeczywistość jednak pokazuje wyraźnie, że nie mieliśmy racji, powinniśmy czym prędzej zweryfikować swoje decyzje i pozbyć się "trefnych" akcji, poszukując jednocześnie innych papierów dających szansę na zysk. Takie postępowanie zalecane jest przecież w większości książek poświęconych inwestowaniu, a zasada szybkiego ucinania strat powtarzana jest tam do znudzenia.
Jednak inwestowanie to nie tylko mniej lub bardziej racjonalna analiza i podejmowanie na jej podstawie przemyślanych decyzji. To także skomplikowany proces psychiczny i silne emocje związane z angażowaniem własnych pieniędzy. A w tym zakresie już nie jest przydatna ani analiza techniczna, ani fundamentalna. Tu potrzebna jest dogłębna znajomość samego siebie, własnej psychiki, swoich reakcji i zachowań w określonych sytuacjach, umiejętność panowania nad emocjami i radzenia sobie w niezbyt komfortowych warunkach stresu i niepewności. Tego nie można nauczyć się na kursie dla inwestorów, maklerów czy doradców.
Jednak bez tych umiejętności osiągnięcie sukcesu na giełdzie jest bardzo trudne, a może wręcz niemożliwe. "Żeby zapanować nad pieniędzmi, trzeba najpierw zapanować nad samym sobą" - to spostrzeżenie, sformułowane przez J.P. Morgana, nie jest tak popularne, jak wiele innych giełdowych złotych myśli, jednak warte nie tylko zapamiętania, ale i zastosowania.