Unia Europejska będzie mierzyć ilość gazu i ropy naftowej transportowanej z Rosji przez Ukrainę do krajów Wspólnoty - poinformowała Benita Ferrero-Waldner, unijna komisarz ds. zagranicznych, w trakcie wczorajszego spotkania z premierem Wiktorem Janukowyczem.
Sami zmierzą gaz
Inwestycja finansowana przez Europejski Bank Inwestycyjny ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa dostaw surowca oraz zabezpieczenie krajów UE przed takimi niespodziankami, jak przerwa w dostawach paliwa w styczniu tego roku. Wówczas koncern Gazprom wstrzymał transport gazu na Ukrainę, gdyż Kijów nie zgadzał się na podwyżkę cen, a poza tym zdaniem Moskwy, podkradał część surowca dostarczanego na zachód Europy, który w 25 proc. uzależniony jest od importu rosyjskiego paliwa. Mierzenie przepływu transportowanego paliwa udowodni, czy rzeczywiście gaz dla Zachodu jest używany przez Ukrainę.
Do stycznia stara cena
Gaz to przyczyna wielu niesnasek na linii Moskwa-Kijów. Jednak od czasu nominacji na premiera Wiktora Janukowycza, znanego z prorosyjskiego kursu, na Ukrainie oczekiwano załagodzenia sporów energetycznych. Na razie ministrowi energetyki Jurijowi Bojko udało się utrzymać cenę 95 dolarów za 1 tys. m sześc. gazu. Jednak w nadchodzącym roku Ukraińcy zapłacą więcej za błękitne paliwo.