Bauma zaczęła od bruku, pnie się na szalunkach

Giełdowy producent szalunków i deskowań buduje centra logistyczne. Podobne inwestycje planuje za granicą. Wkrótce Bauma będzie miała też "zagraniczną" nazwę, po hiszpańskiej spółce matce

Publikacja: 23.10.2006 09:57

Przy ul. Klasyków w Warszawie, w siedzibie giełdowej spółki, zaczyna brakować miejsca. Szalunki i deskowania, poukładane w stosy o wysokości kilku metrów, zajmują niemal całą powierzchnię działki. - Pod względem komunikacyjnym miejsce jest bardzo dobre, ale rzeczywiście przestajemy się już tu mieścić - mówi Andrzej Kozłowski, prezes Baumy.

Bauma dzierżawi szalunki i deskowania firmom budowlanym. - Chcemy być jak najbliżej klienta. Sprawna logistyka jest bardzo ważna w naszej działalności - wyjaśnia A. Kozłowski. Dlatego w ciągu najbliższych 2-3 lat spółka zamierza wybudować kilka centrów logistycznych, aby objęły swoim zasięgiem całą Polskę. Dwa już powstają - w Gdańsku i Wrocławiu. Kolejne planowane lokalizacje to Poznań i Małopolska. Koszt budowy jednego centrum dystrybucyjnego szacowany jest na kilkanaście milionów zł.

Zakład produkcyjny Baumy zlokalizowany jest w Starachowickiej SSE. - Przy dobrym serwisowaniu i użytkowaniu jeden szalunek może być z powodzeniem użytkowany przez kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat - twierdzi prezes giełdowej spółki. Już teraz blisko 68 proc. przychodów Baumy pochodzi z dzierżawy szalunków i deskowań. Sprzedaż schodzi na dalszy plan.

Patrzą za granicę

Tak jest na rodzimym rynku. A jak wygląda eksport? - Rynek deskowań rozwija się we wszystkich krajach mniej więcej w ten sam sposób. Najpierw firmy budowlane decydują się na zakup sprzętu. Po jakimś czasie dochodzą jednak do wniosku, że to nie jest najlepszy pomysł. Jest to bowiem droga inwestycja, a nie zawsze zakupione szalunki i deskowania da się zastosować do wszystkich realizowanych projektów budowlanych. Zaczynają więc dostrzegać potrzebę zlecenia tego typu usług wyspecjalizowanej firmie - wyjaśnia A. Kozłowski. Firmy z krajów Europy Środkowej i Wschodniej na razie głównie kupują produkty Baumy, jednak już np. z Rosji i Ukrainy zaczynają interesować się dzierżawą. Po zbudowaniu krajowej sieci dystrybucji Bauma chciałaby wobec tego rozpocząć podobne inwestycje za granicą.

Na polskim rynku Bauma jest "numerem dwa" (wyprzedza ją tylko Peri, spółka z niemieckim kapitałem i ponad 35-letnim doświadczeniem). A przecież firma kierowana przez Andrzeja Kozłowskiego zaczynała od zupełnie innej działalności.

Najpierw była kostka...

W 1989 roku, z inicjatywy trzech wspólników, powstała niewielka firma budowlana. Jednak już po kilku miesiącach jej właściciele zorientowali się, że podobnych podmiotów jest w kraju mnóstwo. - Baliśmy się, że zginiemy w tłoku, i zaczęliśmy szukać czegoś innego - wspomina A. Kozłowski. Zainspirowani tym, co zobaczyli w Europie Zachodniej, nawiązali współpracę z producentami kostki brukowej i zaczęli wytwarzać ją sami. Do dziś na Mazowszu na ten typ nawierzchni mówi się "kostka bauma".

Dość szybko Bauma postanowiła dywersyfikować swoją działalność i zaczęła produkować szalunki. Wydzielono też spółkę wykonawczą, odpowiadającą m.in. za układanie kostki. Trzej wspólnicy podzielili się kompetencjami. Następnie biznes podzielono, bo - zdaniem A. Kozłowskiego - najbardziej przyszłościowa część "szalunkowa" okazała się też najbardziej kapitałochłonna. Pierwsza pod młotek poszła spółka produkująca kostkę. Przejęła ją firma Unicon, natomiast część "drogową" kupił Exbud.

Zajmująca się już tylko szalunkami i deskowaniami Bauma została wiceliderem na polskim rynku. W 1997 roku zadebiutowała na GPW. Wtedy też w spółkę zainwestowały fundusze zarządzane przez Enterprise Investors (kontrolowały ponad 56 proc. kapitału). Po pewnym czasie zarząd Baumy doszedł do wniosku, że aby konkurować ze światowymi liderami w tej branży, spółka musi ponieść ogromne nakłady na środki trwałe. - Trzeba było podjąć męską decyzję i poszukać inwestora branżowego - powiedział A. Kozłowski.100 złotych po raz pierwszy

Inwestycją w polską firmę zainteresowała się hiszpańska Ulma Construccion, jeden z czołowych producentów i dostawców deskowań w Europie Zachodniej i Ameryce. Hiszpański inwestor od dwóch lat kontroluje ponad 97 proc. kapitału Baumy. Akcje kupował po 9,34 zł, tymczasem w ostatni piątek kurs sięgnął już 100 zł! Inwestor strategiczny z łatwością mógłby skupić pozostające w wolnym obrocie papiery i wycofać spółkę z giełdy. Nie kwapi się jednak do tego. Pozostawił sobie furtkę. Gdyby chciał kiedyś pozyskać kapitał z giełdy, dużo łatwiej byłoby mu przeprowadzić kolejną emisję akcji niż ponownie debiutować na GPW.

Bauma vel Ulma Construccion

Jakie będą dalsze losy Baumy na warszawskim parkiecie? Hiszpańska Ulma nie zdradza swoich zamiarów. Główny akcjonariusz planuje na razie zmianę nazwy spółki na Ulma Construccion Polska.

Rekord za rekordem

Z kwartału na kwartał giełdowa Bauma poprawia swoje

wyniki. W ubiegłym roku spółka zarobiła na czysto ponad

18 mln zł. Wiele wskazuje na to, że dzięki dobrej koniunkturze

w budownictwie ten rok będzie dla warszawskiej firmy jeszcze lepszy. Po I półroczu Bauma wypracowała już blisko 11 mln zł zysku netto. Być może z tego powodu drobni udziałowcy,

którzy kontrolują zaledwie 2,53 proc. głosów na walnym

zgromadzeniu akcjonariuszy spółki, nie wnioskują

o "wyciśnięcie" przez większościowego inwestora, mimo

że mają do tego prawo. Akcje Baumy są teraz najdroższe

w historii - w piątek za walor płacono 100 zł. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy kurs wzrósł o ponad 75 proc.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego