Wczoraj premier miał przestawić wyniki prowadzonego od grudnia przeglądu resortów. Jarosław Kaczyński zapowiadał, że będzie się kierować merytoryczną oceną prac ministrów w swoim gabinecie.
Dlatego też media z zaskoczeniem odebrały wtorkową dymisję Radka Sikorskiego ze stanowiska szefa resortu obrony narodowej. Prawdziwą sensacją okazała się jednak wczorajsza rezygnacja Ludwika Dorna z kierowania pracami ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Oficjalną przyczyną była różnica zdań z premierem w jednej ze spraw (nie podano jakiej). Pikanterii dodaje fakt, że L. Dorn - wiceprezes PiS - uważany był za jednego z bliższych współpracowników J. Kaczyńskiego. Zastąpi go prawdopodobnie obecny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Miejsce R. Sikorskiego zajmie z kolei szef Kancelarii Premiera Aleksander Szczygło.
Wszyscy oczekiwali raczej, że premier wymieni niektórych szefów resortów gospodarczych. Rząd był często krytykowany za zaniedbania na tym polu. J. Kaczyński nie zająknął się jednak ani o sugerowanej przez media dymisji Piotra Woźniaka (ministra gospodarki), ani Jerzego Polaczka (ministra transportu). - Możliwe są dalsze zmiany w rządzie, ale one będą następowały w takim cyklu, który wynika z potrzeb merytorycznych - zapowiedział tylko premier. Niektórzy członkowie rządu dostali podobno ostrzeżenia i wyznaczono im termin na realizację planów.
Nienaruszone pozostały resorty przekazane koalicjantom. - Premier nie miał do naszych ministrów żadnych większych zastrzeżeń - powiedział wczoraj wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper. - Ewentualnie Samoobrona odda jeden z resortów. Ale dokładnych ustaleń nie było - dodał.
PAP