Miliarder Aleksander Lebiediew rozważa sprzedaż przez giełdę w Moskwie swoich 30 proc. akcji największego rosyjskiego przewoźnika lotniczego.
Aerofłot już jest notowany na giełdzie, ale ogólnie dostępnych papierów jest mało. Akcje rządu (ma 51 proc.) i Lebiediewa to ponad cztery piąte całej puli. Lebiediew odkupił 26 proc. Aerofłotu cztery lata temu od innego miliardera Romana Abramowicza, płacąc 104 mln USD. Teraz pakiet jest wart 785 mln USD. Dodatkowe 4 proc. dokupił z rynku.
- To świeży pomysł. Oferta zwiększyłaby dostępność akcji, spółka odżyłaby, zyskała prawdziwych akcjonariuszy. To byłby taki ludowy kapitalizm. Kremlowi powinno się podobać - powiedział agencji Bloomberga o swoich planach Lebiediew, który jest też parlamentarzystą.
Prezydent Władimir Putin jest za oddawaniem jak największej części akcji rosyjskich spółek drobnym akcjonariuszom. W ub.r. dużą ofertę na lokalnym rynku przeprowadził naftowy Rosnieft, w tym sprzedawać papiery będą m.in. banki: Sbierbank i Wniesztorgbank.
Państwo przymierza się do sprzedaży akcji Aerofłotu od kilku lat.