Rynek surowcowy, mierzony indeksem CRB Futures, odrobił prawie całe straty z pierwszych tygodni roku. W ostatnich dniach, gdy zatrzymał się wzrost cen surowców energetycznych, pociągnęły go w górę towary przemysłowe, żywiec i wstępnie przetworzone produkty spożywcze.
Subindeks surowców energetycznych (CRB Energy) stracił w ciągu tygodnia 4,9 proc. Inwestorzy są coraz bardziej pewni, że w USA tej zimy zapasy ropy nie zostaną zanadto uszczuplone, nie ma też zagrożenia ograniczeniem popytu ze strony krajów tworzących kartel OPEC. Zdaniem większości analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga, w tym tygodniu ceny czarnego złota, jak określa się ropę, spadną. Wczoraj w Nowym Jorku w handlu elektronicznym (podstawowy rynek nie działał ze względu na święto Dnia Prezydenta) za ropę z dostawą w kwietniu płacono po 59,3 USD, o 55 centów mniej
niż w piątek.
W górę idą za to notowania innych surowców tworzących CRB Futures. W ostatnim tygodniu najwięcej podrożał nikiel - o ponad 8 proc. Wyraźnie zdrożała też miedź i aluminium. Znaczący wzrost cen zanotowano na rynku towarów spożywczych i rolnych: cukru, soku pomarańczowego, kakao czy kukurydzy. Nie licząc surowców energetycznych, w minionym tygodniu na amerykańskich giełdach można było stracić tylko na inwestycjach w kontrakty na kawę.
Wskaźnik CRB Futures od dołka z drugiej połowy stycznia wspiął się o 7,3 proc. Na koniec piątkowej sesji (wczoraj nie był obliczany) wyniósł 306,7 pkt. Wyżej notowany był w tym roku tylko na pierwszej sesji stycznia - miał wtedy 307,1 pkt.