Na początek przypomnieć muszę o tym, co pisałem po ostatniej czwartkowej sesji, która zakończyła się kolejnym mocnym spadkiem. Nic się bowiem tak naprawdę od tego czasu nie zmieniło. "Wszystkie te (spadkowe) sesje cechowała niska wartość obrotu. Takie odstawienie popytu, w przeciwieństwie do sytuacji, gdy na rynku dominuje agresywna podaż, może doprowadzić do sytuacji, w której już na kolejnej sesji mamy gwałtowne odreagowanie, a wobec uzależnienia tego ruchu od działań zaledwie kilku największych rodzimych funduszy trudno prognozować przebieg kolejnej sesji.". Na odreagowanie czwartkowej przeceny musieliśmy poczekać do poniedziałku, gdy w równie mało przekonującym stylu przetestowaliśmy zeszłotygodniowe szczyty.
Przypominam o tym dlatego, by uzmysłowić inwestorom, że bardzo trudno oceniać zmiany na ostatnich sesjach. Kursami spółek rządzi teraz trochę przypadek. Z dnia na dzień sytuacja zmienia się o 180 stopni. Byki w szybko przerywanych spadkach mogą widzieć siłę rynku i brak poważniejszej podaży do rozpoczęcia głębszego spadku. Niedźwiedź uzna takie krótkie odreagowania i brak siły do powrotu pod szczyty hossy jako dystrybucję. Interpretacja naprawdę dowolna, zależna od nastrojów danego dnia. Jednak obiektywnie patrząc na rynek, bujamy się trochę chaotycznie cały czas na jednym poziomie i niska aktywność największych inwestorów sugeruje, żeby nie traktować tych wahań jako wiarygodną wskazówkę na kolejne tygodnie.
Wskazówką taką może okazać się decyzja Banku Japonii (w przypadku podwyżki stóp procentowych - decyzja w środę rano) lub środowe dane o amerykańskiej inflacji (CPI) w styczniu. Oba te wydarzenia mogą mocno wpłynąć na zagraniczne fundusze inwestujące na rynkach wschodzących. W pierwszym przypadku ograniczone może zostać źródło taniego kapitału, a w drugim zmienić się może premia za ryzyko inwestowania na rynkach wschodzących. Jeszcze kilka tygodni temu te wydarzenia przechodziłyby bez echa na GPW. Ostatnie sesje pokazują jednak, że rodzime TFI i OFE znalazły punkt równowagi, niezależnie, czy wynikający z ich poglądów na rynek, czy z faktu spowolnienia napływu gotówki do funduszy inwestycyjnych. W takiej sytuacji zwiększa się szansa, że to zagraniczne podmioty lub nastroje na światowych parkietach będą impulsem, który wyrwie GPW z ostatniej konsolidacji pod szczytami.