Jak dowiedział się "Parkiet", spółka prowadząca placówki Sphinx i Chłopskie Jadło nie przejmie sieci niemieckich restauracji (list intencyjny strony podpisały jeszcze w minionym roku). - Kontrahent w trakcie negocjacji podwyższył cenę i ta transakcja raczej nam się nie opłaca - mówi Grzegorz Dąbrowski, prezes Sfinksa. Prawdopodobnie o ostatecznej rezygnacji z przejęcia Sfinks poinformuje wkrótce komunikatem.
Jest alternatywa
Łódzka spółka nie rezygnuje z wejścia do Niemiec. - Mamy opracowaną własną koncepcję nowej marki, z którą możemy wejść na ten rynek. Jest zbliżona raczej do Sphinksa niż do Chłopskiego Jadła - będzie jednak bardziej nowoczesna. Jej nazwy na razie nie mogę zdradzić. Mamy już zaprojektowaną jedną lokalizację w Polsce - mówi prezes Dąbrowski.
Sfinks chce być obecny ze swoimi restauracjami w kilkunastu krajach Europy. Zacznie od Czech i Węgier. - W tym roku zamierzamy mieć przynajmniej po jednej restauracji w każdym z tych krajów - zapowiada prezes Sfinksa.
Jednak się zapisali