Przyszłość RosUkrEnergo, sprzedającego gaz Ukrainie i m.in. PGNiG stoi pod dużym znakiem zapytania. Ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko w wywiadzie dla dziennika "Wiedomosti" stwierdził, że w przyszłym roku jego kraj przejdzie na system bezpośrednich dostaw paliwa, a pośrednik, jakim jest RosUkrEnergo, zostanie wyeliminowany.
Jednak niedługo po rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami biuro prasowe przywódcy Ukrainy stwierdziło, że nie ma takich planów. Czy zatem informacje o zmianie systemu dostaw gazu nad Dniepr to tylko prasowe spekulacje?
Walczą z tajemniczym
pośrednikiem...
Kwestia likwidacji monopolu RosUkrEnergo pojawiała się w wypowiedziach ukraińskich polityków już wcześniej. W lutym Julia Tymoszenko, szefowa parlamentarnego ugrupowania Blok Julii Tymoszenko odgrażała się, że pośrednik w handlu gazem straci prawo do sprzedaży surowca w ciągu kilku miesięcy. Jednak jak pokazuje rzeczywistość, nie jest to takie proste. Za RosUkrEnergo stoi Gazprom, który ma 50 proc. udziałów w firmie. Druga połowa koncernu należy do Centragasu, spółki zarejestrowanej w Austrii. Ta z kolei w 90 proc. kontrolowana jest przez ukraińskiego oligarchę Dmitrija Firtasza, zaś reszta pozostaje w rękach jego partnera, Iwana Fursina. Sam Firtasz oskarżany był o powiązania ze światem przestępczym. Rosyjskie media wskazują, że Ukrainiec był szefem filii firmy Highrock Holding Ltd., należącej do Siergieja Mogilewicza, dwukrotnie sądzonego w Rosji za oszustwa i ściganego przez amerykańskie FBI m.in. za pranie brudnych pieniędzy.