Akcje MOL-a rosły wczoraj na giełdzie w Budapeszcie oraz na GPW po informacji, że spółka chce pożyczyć od banków 2 mld euro. Rynek spekuluje, że pieniądze zostaną przeznaczone na dalsze zakupy własnych akcji. Węgierski koncern broni się w ten sposób przed próbą wrogiego przejęcia przez austriacki OMV. Od 22 czerwca firma kupiła już 10 mln walorów kosztem ok. 1,5 mld dolarów. Od tego czasu, dzięki tym zakupom, kurs akcji MOL-a wzrósł w Warszawie o ponad 40 proc.
Firma studzi nastroje
MOL potwierdza, że rozmawia w sprawie kredytu, ale nie potwierdza domysłów, że przeznaczy pieniądze na zakup własnych akcji. - Dopiero rozesłaliśmy listy do banków. Zwykle zorganizowanie takiego kredytu zajmuje trzy do czterech miesięcy - mówi Szabolcs Ferenczi, rzecznik MOL-a, cytowany przez agencję Reuters. Dodaje, że pieniądze z kredytu zostaną wykorzystane przede wszystkim na finansowanie inwestycji, w tym budowy magazynów gazu ziemnego. Ferenczi nie zaprzeczył jednak, że spółka może przeznaczyć część gotówki na zakup własnych akcji.
W środę na rynek trafiły informacje, że OMV - który ma ponad 18 proc. akcji węgierskiego konkurenta - dogadał się z J. P. Morgan i Barclays w sprawie kredytu na 13,5 mld euro. Według analityków, kwota ta wystarczyłaby na przejęcie MOL-a, a dodatkowe zyski wypracowane dzięki fuzji obydwu spółek pokrywałyby z nawiązką koszt obsługi kredytu. Według nieoficjalnych informacji, Austriacy są gotowi zaoferować "zdecydowanie powyżej 30 tys. forintów (456 zł)" za jedną akcję MOL-a, jeżeli ogłoszą wezwanie na papiery pozostające w wolnym obrocie.
Bez szans na wrogie przejęcie