Wtorkowa sesja po raz kolejny rozpoczęła się od spadków. Tym bardziej bolesnych, że przez większą część dnia najbardziej spadały kursy małych i średnich spółek, które dla wielu inwestorów indywidualnych stanowią zdecydowaną część portfela. Jednak ostatecznie sWIG80 obronił się i zakończył dzień na niewielkim plusie. Indeksy uratowała zwyżka na giełdach amerykańskich.

Spośród firm o średniej kapitalizacji na uwagę zasługuje m.in. wzrost kursu akcji BBI Development. Z braku nowych informacji o większych projektach deweloperskich papiery tej firmy traciły na wartości już od początku maja. Drugi z rzędu dzień mocnych wrażeń, ale tym razem negatywnych, zafundował swoim udziałowcom Petrolinvest. W pewnym momencie w trakcie sesji prawa do akcji spółki kosztowały o 77 zł (13 proc.) mniej niż w dniu debiutu. Wartość rynkowa firmy naftowej wciąż przekracza 3,4 mld zł. Biotonowi, innej spółce ze stajni Ryszarda Krauzego, osiągnięcie takiej kapitalizacji zajęło pół roku.

Czy odbicie pod koniec wczorajszej sesji oznacza, że spadki są już za nami? Wydaje się, że jest jeszcze za wcześnie, by obwieścić definitywny koniec korekty i powrót do wzrostów albo przynajmniej stabilizacji indeksów. Na żadnej z ostatnich sesji, nawet w poniedziałek, nie byliśmy świadkami panicznej, masowej wyprzedaży przy dużych obrotach, z 20-proc. czy 25-proc. spadkami większej grupy małych, spekulacyjnych firm. Zwykle w trakcie mocniejszych korekt takie właśnie dni wyczerpują potencjał spadkowy rynku.

Już za kilka dni rozpocznie się sezon publikacji wyników kwartalnych. Tradycyjnie już jedną z pierwszych firm, która pochwali się swoimi wynikami, jest Bank Millennium. Wczoraj w oczekiwaniu na raport za II kwartał akcje banku wzrosły o 3,6 proc.

Wydaje się jednak, że raporty wielu mniejszych spółek mogą rozczarować akcjonariuszy. Niektóre z nich dopiero teraz zaczną pokazywać w rachunkach wyników rosnące koszty wynagrodzeń i surowców. Inne, zwłaszcza wielu ostatnich debiutantów, dopiero zaczynają inwestycje, które poprawią ich zysk.