Po przygnębiającej piątkowej sesji za oceanem nikt chyba nie spodziewał się pozytywnego początku tygodnia na warszawskim parkiecie. Na otwarciu indeks WIG20 spadł o 1,4 proc. Po osiągnięciu minimum około godziny 10.30 na rynek nieśmiało powróciły wzrosty. Ostatecznie indeks blue-chipów zakończył sesję na poziomie 3586 punktów.
Wczorajsza sesja niesie ze sobą raczej mieszane odczucia. Z jednej strony po przebiciu wsparcia na poziomie 3630-3640 punktów otwarta została droga do spadków o niemal kolejne 200 punktów. Następne ważne wsparcie znajduje się dopiero na wysokości 3460-3570 pkt. Z drugiej jednak strony wczorajsza biała świeca może budzić pewien optymizm. Jeżeli potwierdzona zostałaby kolejną zwyżką, na wykresie pojawiłaby się charakterystyczna formacja gwiazdy porannej - wiarygodny sygnał zmiany trendu.
Dość niepokojącym znakiem może być jednak szerokość spadków. Na poniedziałkowej sesji straciło na wartości aż 80 procent notowanych papierów. Kolejny dzień z rzędu przecena dotknęła szczególnie boleśnie giełdowe maluchy. Reprezentujący ten segment rynku indeks sWIG80 osłabił się aż o 2,6 proc. W czołówce najsilniejszych papierów znalazły się PBG oraz Polimex-Mostostal, którego walory od początku lipca spadły o 21 proc. Doprowadziło to do umocnienia się indeksu WIG-Budownictwo o 1,1 proc. Pierwsze sygnały poprawy nastrojów w branży, która uprzednio była koniem pociągowym spadków, może być dla inwestorów źródłem nadziei na poprawę koniunktury rynkowej.
Skoro już mowa o nastrojach giełdowych, warto zauważyć, że również w tym zakresie rynek mówi do graczy wyjątkowo niezrozumiałym językiem. Z jednej strony kursy przez cały dzień nie reagowały na bardzo pozytywne informacje, jak choćby podniesienie prognoz przez KGHM czy wzrosty futures na amerykańskie indeksy. Z drugiej strony baza na kontraktach z -30 punktów w piątek podskoczyła dziś do +10. Koniec końców, warto pamiętać, że większość oscylatorów średnioterminowych zbliża się do strefy wyprzedania, co daje przynajmniej nadzieję na przyhamowanie spadków.
Parkiet