Tradycyjnie już ta nieliczna (ale kluczowa dla indeksu WIG20) branża przynosi sporo kontrastów. Podczas gdy w poprzednich kwartałach zdecydowanie na plus w stosunku do koncernów paliwowych wyróżniało się PGNiG, to tym razem do formy powrócił PKN Orlen, ale w tyle wciąż pozostaje Grupa Lotos. Ostatni raz, kiedy wszystkie trzy spółki jednocześnie poprawiły wyniki, zdarzył się rok temu. Co ciekawe, był to jedyny taki kwartał w całej historii branży od momentu pojawienia się na giełdzie Lotosu. Co prawda wyniki trzech spółek zmieniły się zgodnie w tym samym kierunku jeszcze w IV kwartale 2005 r., tyle że wówczas była to zmiana na minus.
Pytanie, dlaczego tak jest, zadają sobie obecnie zapewne głównie akcjonariusze Lotosu, który jako jedyny zanotował spadek nie tylko zysku netto, ale co gorsza również przychodów i wyniku operacyjnego. Nie jest to jednorazowa "wpadka", bo zysk netto topnieje już od roku. Czy jest wobec tego w ogóle coś pozytywnego, co można powiedzieć o Lotosie? Trzeba przyznać, że spółka ta utrzymuje rentowność na poziomie zbliżonym do Orlenu, nawet mimo to, że płocki koncern w ujęciu kwotowym zwiększył zysk najbardziej od I kwartału 2005 r.
Długotrwałą tendencją poprawy wyników może zaimponować PGNiG. Koncern gazowniczy zwiększa zysk netto nieprzerwanie od sześciu kwartałów. Przez dwa lata 12-miesięczny zarobek netto wzrósł o niemal 60 proc. Pod względem rentowności sprzedaży koncerny paliwowe nie mogą się równać z PGNiG, chociaż przewyższają go, jeśli chodzi o ROE. Problem w tym, że dochody PGNiG są w dużym stopniu zależne od decyzji administracyjnych. W którymś momencie utrzymanie poprawy wyników może więc stanąć pod znakiem zapytania. Z drugiej strony, większe zyski koncernu są jak najbardziej na rękę Skarbowi Państwa, który kontroluje blisko 85 proc. akcji.