Kopalnia Soli Kłodawa, specjalizująca się w produkcji soli drogowej, z dużym prawdopodobieństwem nie pojawi się w tym roku na warszawskiej giełdzie. Pierwotnie mówiło się, że dojdzie do tego w ostatnim kwartale 2007 roku.
- Trwa dopiero procedura wyboru doradcy prywatyzacyjnego - mówi Mirosław Chechelski, prezes kopalni. Wszystko wskazuje więc na to, że debiut Kłodawy, należącej w 100 proc. do Skarbu Państwa, jest kwestią przyszłego roku. Dodatkowo spółce nie pomagają bieżące wyniki finansowe.
- Po I półroczu tego roku jesteśmy "pod kreską" - przyznaje M. Chechelski. Dodaje, że zarząd planuje jednak zamknąć rok wynikiem dodatnim. - Strata spowodowana jest głównie łagodną zimą i wyprzedażą zalegających zapasów - tłumaczy szef kopalni. W ostatnim czasie spadł poziom przychodów z eksportu. Wcześniej wynosiły one kilkanaście procent łącznej sprzedaży, która od kilku lat utrzymuje się na poziomie około 140 mln zł. - Nie pomagają nam kursy walutowe. Dodatkowo musimy zmagać się ze wschodnią konkurencją (import z Ukrainy i Białorusi - przyp. red.) - wyjaśnia prezes.
Pewną szansą dla dalszego rozwoju spółki jest rozwinięcie działalności turystycznej. Firma umożliwia zwiedzanie kopalni oraz oferuje własną bazę hotelową. Wzorem dla kopalni jest na pewno Wieliczka, która stała się ogromnym centrum turystycznym. Czy zarząd kłodawskiej spółki zamierza podążyć tym samym szlakiem? - To jednak pewna melodia przyszłości. W tej chwili trudno nas jeszcze porównywać do Wieliczki. Na razie jesteśmy zdecydowanie przedsiębiorstwem produkcyjnym - twierdzi prezes.
W 2006 roku zysk brutto Kopalni Soli Kłodawa wyniósł 8,8 mln zł. Rok wcześniej zarobek przekroczył 15 mln zł (wynikom pomógł jednak wydłużony okres obrotowy).