Niewykluczone, że jeszcze w tym miesiącu sąd rozstrzygnie spór, jaki toczą Prochem i Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń". Sprawa dotyczy rozliczenia zerwanego jeszcze pod koniec 2005 roku kontraktu. Prochem domaga się od PERN-u 41,3 mln zł, a ten od giełdowej spółki 129,4 mln zł.
Jak pisze w specjalnym raporcie o Prochemie Samer Masri, analityk DI BRE Banku, sąd nie przyjął ekspertyz przedstawionych przez PERN i postanowił przesłuchać świadków. Analityk przypuszcza, powołując się na przedstawicieli Prochemu, że być może podczas tego samego posiedzenia wyda orzeczenie na korzyść giełdowej spółki.
- Nie chcę komentować tej sprawy. Trudno wyrokować kiedy i jak się ona zakończy. Wszystko jest w rękach prawników - mówi Marek Garliński, prezes Prochemu.
Nawet jeśli sąd wyda wyrok, trzeba się liczyć z odwołaniami. Dlatego Prochem nie uwzględnia ewentualnej wygranej czy przegranej w prognozie tegorocznych wyników. Grupa ma osiągnąć 270 mln zł przychodów i 11 mln zł zysku netto.
Prochem, spółka głównie inżynieryjna, realizuje kilka projektów deweloperskich. W Warszawie, u zbiegu ulic Łopuszańskiej i Alej Jerozolimskich, postawi biurowiec. Przed wbiciem łopaty do załatwienia są formalności, co może potrwać około pół roku (m.in. zgoda na budowę). Tymczasem analityk DI BRE Banku oszacował, że Prochem z wynajmu powierzchni warszawskiego biurowca może mieć 10,2 mln zł przychodów rocznie. Przy założeniu, że stawka za metr kwadratowy wyniesie 15 euro, a biurowiec miałby 15 tys. mkw. powierzchni.