- Nie należy oczekiwać globalnego kryzysu, chociaż nie unikniemy pewnego spowolnienia gospodarki - powiedział Richard Urwin, dyrektor zarządzający w BlackRock Merrill Lynch podczas Kongresu Doradztwa Finansowego Xelion. W związku z osłabieniem sektora budowlanego gospodarka amerykańska będzie się teraz rozwijać w tempie około 1,5 proc. rocznie.
Jednak, zdaniem R. Urwina, największe problemy związane z obniżeniem płynności, z którymi rynek zmagał się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, mamy już za sobą.
Innego zdania była większość polskich ekonomistów, którzy dyskutowali o tym, co będzie się działo w najbliższym okresie na światowych giełdach.
- Inwestorzy mają prawo przypuszczać, że 20 mld dolarów strat, które sektor bankowy poniesie w związku ze złymi kredytami, to dopiero początek złych wiadomości - uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona, mówił o trzech grupach "frajerów", którzy poniosą największe koszty kryzysu. Pierwszą są kredytobiorcy, którzy zaciągali pożyczki wyższe, niż pozwalały im na to ich zarobki. Drugą - banki i instytucje finansowe, zakładające, że możliwe jest rozproszenie ryzyka wynikającego z niepewnych kredytów. A trzecią - całe społeczeństwo, które będzie musiało zmagać się z inflacją, płacąc w ten sposób za konieczność utrzymania niskich stóp procentowych.