Kurs akcji koncernu PetroChina wzrósł wczoraj na giełdzie w Hongkongu najbardziej od pięciu miesięcy, czego bezpośrednim powodem było przekroczenie przez cenę ropy naftowej poziomu 84 dolarów za baryłkę w Nowym Jorku. Po takiej zwyżce kontrolowana przez państwo chińska spółka naftowa wyprzedziła General Electric pod względem kapitalizacji i zajmuje w tej kategorii już drugie miejsce na świecie.
Akcje największej chińskiej spółki energetycznej zdrożały wczoraj na zamknięciu o 13 proc., co wywindowało jej wartość rynkową do poziomu 434 mld USD. General Electric wart jest 420 mld USD. Największej azjatyckiej spółce coraz mniej brakuje do zdystansowania lidera tej klasyfikacji, amerykańskiego giganta naftowego Exxon Mobil. Po piątkowym zamknięciu jego kapitalizacja wyniosła 518 mld USD.
Tak wysoka pozycja PetroChina po części jest wynikiem ogólnego boomu na chińskich giełdach, ale przede wszystkim jej roli kluczowego dostawcy ropy naftowej dla najszybciej rozwijającej się światowej gospodarki. Przed kilku dniami amerykański miliarder Warren Buffett sprzedał ponad połowę swoich udziałów w PetroChina. Od pierwotnej oferty publicznej w 2000 r. ich wartość wzrosła 14-krotnie.
Akcje PetroChina i innych chińskich spółek notowanych w Hongkongu ostatnio drożeją wyjątkowo szybko, gdyż wzrosło zainteresowanie nimi zarządzających funduszami po komunikacie władz w Pekinie z 20 sierpnia, zapowiadającym zezwolenie Chińczykom na inwestowanie w Hongkongu. JPMorgan prognozował już, że w przyszłym roku na ten rynek może wpłynąć aż 60 mld dolarów z Chin. Wprawdzie już po dwóch tygodniach nadzór chińskiego rynku zawiadomił, że wydawanie takich zezwoleń przełożono na późniejszy termin, ale zagraniczni inwestorzy nie tracą nadziei.
Wielu z nich zarobiło krocie na inwestycjach w chińskie akcje, ale również na utrzymującym się od kilkunastu lat niesłychanym rozwoju tamtejszej gospodarki. Dlatego z uwagą obserwowane są na świecie obrady zjazdu rządzącej w Chinach partii komunistycznej.