Wczorajsza sesja zaczęła się dokładnie na poziomie zamknięcia z piątku. To było wygodne dla strony popytowej, bo umożliwiało przy wykorzystaniu niewielkiego kapitału wyznaczenie nowego rekordu hossy. Tak jak miało to miejsce w ubiegłym tygodniu, rekordy faktycznie się pojawiły, ale tylko na rynku terminowym. Indeks, mimo że zaczął dzień wzrostem, nie zdołał wyjść ponad poziom szczytu, jaki był wyznaczony w lipcu. Fiasko próby podniesienia cen akcji tak, by było możliwe osiągnięcie rekordowych poziomów przez indeks, nie powinno zbyt mocno martwić. Biorąc pod uwagę wielkość obrotu, ta sesja szczególnie się nie wyróżniała. Aktywność graczy była niewielka. Za ruchami cen nie stał zatem wielki kapitał, a więc chyba dobrze się stało, że do wyznaczenia rekordów nie doszło. Rekordy przy niskiej aktywność nie wzbudzają zaufania. Oczywiście wzrost cen pewnie cieszy posiadaczy długich pozycji.

W końcu niezależnie od wielkości obrotu rośnie wartość ich rachunków inwestycyjnych.

Na krótką metę obrót nie ma większego znaczenia, ale ma znaczenie, gdy staramy się ocenić, jakie są szanse na kontynuację zwyżki. Tu pojawiają się problemy, gdyż zwyżka niepoparta ruchem większego kapitału może w każdej chwili zgasnąć jak świeczka na wietrze. Skoro ceny rosną pchane w górę przez mały pieniądz, to równie dobrze mogą spadać naciskane przez równie mały pieniądz. Posiadacze długich pozycji mają w tym wypadku niewielkie wsparcie ze strony większych inwestorów. Jest to o tyle ciekawe, że przebywamy w bezpośrednim sąsiedztwie rekordów hossy. Tu aż się prosi o atak popytu. Ten jednak się nie pojawia. Co ciekawe, gdy ceny na rynku terminowym zaliczają nowe rekordy, nie widać niepokoju posiadaczy krótkich pozycji.

Ba, często nowe rekordy są wykorzystywane do zajmowania nowych krótkich pozycji. Nowe pozycje, gdy stare przynoszą straty, to duża pewność siebie. Uśrednianie na rynku terminowym może skończyć się fatalnie. Może, ale nie musi i właśnie w to "nie musi" wierzą niedźwiedzie. Problemy, a właściwie bierność, popytu na rynku kasowym tylko podsycają nadzieję posiadaczy krótkich pozycji na to, że rynek lada dzień runie w dół. Opory z atakiem na rekordy to jeszcze nie słabość rynku. Zatem z tym pesymizmem lepiej się wstrzymać do pojawienia się wiarygodnych sygnałów przewagi podaży nad popytem.

Parkiet