Ustawa o obowiązku utrzymywania i tworzenia zapasów paliw każe firmom produkującym i importującym tego typu paliwa gromadzić co najmniej 90-dniowe ich rezerwy. Właśnie na podstawie tych przepisów prezes Agencji Rezerw Materiałowych ukarał firmę J&S Energy. Wysokość kary także wynika z ustawy i stanowi dwuipółkrotność wartości tych zapasów, jakie dany podmiot miał zgromadzić, a których nie zebrał. W tym przypadku chodzi o 150 tys. ton ropy (oprócz tego ma ona zapas 156 tys. ton produktów). Jak zapewnił szef J&S Energy Grzegorz Zambrzycki, ropa, którą sprowadziła jego firma, spoczywa w magazynach PERN-u. - Mamy więcej zapasów, niż wymaga ustawa - powiedział.
Informacja nie dotarła
Problem polega jednak na tym, że ARM nie otrzymała dotychczas wymaganych prawem dokumentów, które by o tym świadczyły.
- Jeszcze we wtorek byłem w Agencji. Razem ustalaliśmy, co jeszcze byłoby potrzebne, by Agencja uznała, że ropa, która od ponad dwóch miesięcy znajduje się w magazynach PERN-u, faktycznie nadaje się na potrzeby rezerw obowiązkowych - powiedział G. Zambrzycki. - Pismo o karze przyszło do nas dzień później - dodał. Podkreślił, że nie ma wpływu na to, jak wygląda wymiana informacji pomiędzy podległymi resortowi gospodarki PERN a ARM.
Paradoksem jest to, że J&S Energy jest częścią grupy, która co roku przesyła przez polski system rurociągów kilkanaście milionów ton ropy naftowej. - Tylko w tym roku 1 mln ton surowca był przekierowany z tranzytu do polskich rafinerii ze względu na to, że nie miały one wystarczającej ilości ropy do przerobu - powiedział prezes J&S Energy. - Z drugiej strony sami mamy na terenie Polski w sprzedaży 1,5 mln ton paliw. Tymczasem, różnymi trikami, dokonuje się takiej operacji, żeby nic z tego nie można było zakwalifikować jako rezerwy.