Rynek ubezpieczeń na Ukrainie rośnie dynamicznie - przypis składki zbieranej przez towarzystwa zwiększa się w tempie kilkudziesięciu procent rocznie. I tak ma pozostać.
- Pomimo tak szybkiego rozwoju rynek wciąż ma spory potencjał - uważa Anetta Guzek, wiceprezes TAS Grupy Ubezpieczeniowej, pozostającej w czołówce ukraińskich ubezpieczycieli (przypis składki w tym roku z ubezpieczeń majątkowych ma wynieść 55 mln USD). Nic więc dziwnego, że działalnością w tym kraju interesują się zagraniczne firmy.
Niedawno kazachski bank TuranAlem kupił 25 proc. udziałów kijowskiej Oranty, głównego gracza na rynku. Już teraz na Ukrainie działają tacy potentaci, jak Allianz czy Generali.
Mimo to, zdaniem specjalistów, na falę zagranicznych przejęć trzeba jeszcze poczekać. - Obecnie ukraińskie firmy ubezpieczeniowe są bardzo wysoko wyceniane, co powoduje, że inwestorzy wolą poczekać z zakupami - wyjaśnia A. Guzek.
Wiosną tego roku w ukraińskich mediach pojawiły się spekulacje, jakoby TAS miał zostać sprzedany zagranicznej firmie. Obecnie ubezpieczyciel jest kontrolowany przez biznesmena Siergieja Tigipko, który w tym roku sprzedał TAS -Kommerzbank. Czy przedsiębiorca miałby zatem pozbyć się też firmy ubezpieczeniowej? - Nie wiem, skąd wzięły się takie spekulacje. TAS nie jest na sprzedaż - wyjaśnia Anetta Guzek.