Dynamika sprzedaży kredytów mieszkaniowych w największych miastach - delikatnie mówiąc - ustabilizowała się. Zawrotny wzrost cen nieruchomości w polskich metropoliach sprawił, że niewiele osób, które dotychczas nie kupiły własnego M, stać teraz na zaciągnięcie kredytu hipotecznego. Nagle w oczach doradców finansowych sprzedających pożyczki hipoteczne atrakcyjności zaczęły nabierać miasta liczące mniej niż 180 tys. mieszkańców, a nawet całkiem małe miejscowości.
Paweł Majtkowski, analityk Expandera, wskazuje na dwa czynniki, które mają w przyszłości napędzać sprzedaż kredytów hipotecznych w mniejszych miastach. - Ceny nieruchomości rosły tam zdecydowanie wolniej - o kilka lub, najwyżej, kilkanaście procent w skali roku, wobec kilkudziesięciu procent w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Przez to są cały czas dość przystępne - wyjaśnia P. Majtkowski. - Druga kwestia to rosnące płace. Spodziewamy się dalszego dynamicznego wzrostu wynagrodzeń mieszkańców mniejszych miast, dzięki czemu będzie coraz więcej osób, które będą mogły sobie pozwolić na kredyt - dodaje.
Piotr Krawczyński, analityk Domu Kredytowego Notus, podkreśla, że to właśnie mieszkańcy mniejszych miejscowości najczęściej decydowali się na emigrację zarobkową. - Wiele osób wyjechało i pracuje za granicą, a zarobione pieniądze chcą przeznaczyć na zakup mieszkania w Polsce - wyjaśnia Krawczyński.
Doradca ma być mobilny
W nadziei na potencjalne zyski praktycznie wszyscy liczący się na rynku pośrednictwa finansowego gracze przygotowują się do wzmocnienia swojej obecności na prowincji. Strategie są różne - budowa własnych oddziałów, tworzenie placówek partnerskich.