Tusk żeni liberalną politykę go spodarczą z solidarną polityką społeczną

Według szefa rządu PO-PSL, możliwe jest zwiększenie wydatków, obniżenie podatków i zrównoważenie budżetu pod warunkiem "uwolnienia" gospodarki

Publikacja: 24.11.2007 07:51

Swoje exposé Donald Tusk rozpoczął od przedstawienia wizji rozwoju Polski. - Chcemy dogonić najbardziej rozwinięte kraje Europy. Polacy są gotowi do takiego skoku - zapowiedział premier rządu PO-PSL Następnie przez ponad trzy godziny mówił, jak chce to osiągnąć. Pobił przy tym rekord długości przemówienia szefów rządu, należącego do tej pory do Jerzego Buzka.

- Polacy dobrze sobie radzą, kiedy władza nie przeszkadza im żyć - stwierdził nowy premier. - Pierwszym zadaniem naszego rządu będzie wyzwolenie pozytywnej energii z Polaków. - Wolność ludzi nie skrępowana zbyt wysokimi podatkami i skomplikowanymi przepisami wytwarzają więcej dóbr - podkreślił.

Deklaracje szefa koalicyjnego rządu o uwolnieniu inicjatywy ludzkiej poprzedzały streszczenie programu gospodarczego. Donald Tusk zapowiedział, że

w 2008 zakończą się

prace nad zmianami,

które mają wspierać przedsiębiorstwa.

Czego mogą oczekiwać firmy? Lider PO mówił o "radykalnym" uproszczeniu prawa gospodarczego, prawa podatkowego i trybu poboru składek ZUS (chodzi prawdopodobnie o to, aby można było je uiszczać za pomocą tylko jednego przelewu).

Szef rządu zapowiedział ponadto wprowadzenie "na serio" jednego okienka przy zakładaniu nowych firm, usprawnienie sądownictwa gospodarczego i skrócenie czasu dochodzenia należności przez sądy. Zapewnił także, że będzie chronił własność prywatną. - Chcemy stworzyć szansę tym, którzy nie oczekują od państwa pieniędzy, ale swobody i zaufania - zaznaczył Donald Tusk.

Podobne reformy szykowali także jego poprzednicy. Dużo o deregulacji gospodarki mówił m.in. premier Kazimierz Marcinkiewicz. Ekipa PiS zaangażowała nawet do pomocy słynnego przedsiębiorcę Romana Kluskę. Ostatecznie jednak zestaw reform przygotowanych we współpracy z byłym prezesem Optimusa (tzw. pakiet Kluski) nie trafił na czas do Sejmu.

Czy teraz będzie inaczej? Ekspertem PO w sprawach prawa gospodarczego jest Adam Szejnfeld. Platforma miała nawet gotowy tzw. pakiet Szejnfelda - odpowiedź na projekty deregulacyjne PiS. Teraz, kiedy polityk PO został sekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki, ma realną szansę na przeforsowanie własnych reform.

- W ciągu kilku lat

doprowadzimy budżet do stanu równowagi

- zapewniał Donald Tusk. Podkreślił, że dzięki temu "droga do wspólnej unijnej waluty będzie łatwiejsza i bezpieczniejsza". Premier nie przedstawił jednak konkretnego sposobu na redukcję deficytu. Wbrew oczekiwaniom niektórych ekonomistów, nie zapowiedział także wprowadzenia "kotwicy" ograniczającej dynamikę wydatków publicznych.

Donald Tusk przedstawił za to zupełnie inny plan działań.

- Naczelną zasadą

polityki finansowej

będzie stopniowe

obniżanie podatków

i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych - powiedział. Dodał przy tym, że jednocześnie rząd zapewnić będzie musiał wyższe wynagrodzenia w sektorze budżetowym.

Ekonomiści zastanawiają się, czy realizacja takiego programu może się udać. Szef rządu zdaje sobie sprawę z kontrowersji. - Wydawałoby się, że cele są sprzeczne, że to niemożliwe. Chciałbym państwa przekonać, że to jest możliwe - mówił w swoim exposé. Konkretnych rozwiązań jednak szef koalicyjnego rządu nie podał.

Dopiero szef klubu PO poinformował o szczegółach. - Możliwe jest obniżenie deficytu w budżecie na przyszły rok o 1-2 mld zł - ujawnił Zbigniew Chlebowski. Zaznaczył przy tym, że prace nad korektą projektu jeszcze się nie zakończyły. Nie wiadomo więc, czy poznamy szczegóły zmian już w tę sobotę, kiedy Sejm zajmie się po raz pierwszy budżetem na 2008 r.

Premier zwrócił też uwagę na rosnące ceny. - Konieczne będzie wsparcie polityki gospodarczej wzrostu odpowiedzialną polityką finansową Narodowego Banku Polskiego, bo nie możemy dopuścić do wzrostu inflacji - stwierdził Donald Tusk. Szef rządu potwierdził, że w ciągu pierwszego półrocza

zostanie przyjęty program prywatyzacji na najbliższe cztery lata,

zgodnie z którym ma ona przebiegać o wiele szybciej niż przez ostatnie dwa lata. - Przyjmiemy wreszcie jawny i otwarty nabór do rad nadzorczych i wybór członków zarządów w drodze konkursów w spółkach, w których państwo zostaje właścicielem - zapowiedział Donald Tusk.

Ministerstwo skarbu ma ustalić wykaz spółek, które nie podlegając prywatyzacji, zostaną przekazane samorządom (chodzi o najmniejsze podmioty, które podlegają komercjalizacji). Kolejna lista obejmie te spółki, które państwo uzna za strategiczne i które nie będą prywatyzowane. Wykaz ten ma zostać mocno okrojony w stosunku do propozycji, które chciał przeforsować poprzedni rząd.

- Wierzymy, że rękojmią sukcesu gospodarczego jest własność prywatna w gospodarce - skomentował szef nowego gabinetu. Zapewnił też, że polityków PO i PSL nie interesuje "prywatyzacja dla prywatyzacji", ale stworzenie takich reguł, aby sprzedaż majątku znalazła akceptację w społeczeństwie.

Ani premier, ani pytany przez "Parkiet" minister skarbu Aleksander Grad nie chcieli jednak powiedzieć, czy rząd zwiększy szacunki wpływów z prywatyzacji w przyszłorocznym budżecie państwa.

Wśród deklaracji złożonych przez szefa rządu nie zabrakło też akcentów związanych z energetyką.

- Bezpieczeństwo energetyczne jest najważniejszym elementem bezpieczeństwa gospodarczego - powiedział Donald Tusk. Wyjaśnił, że jego

rząd poważnie rozważy

"wysiłki" poprzedniego rządu w sprawie dywersyfikacji dostaw nośników energii

i zastrzegł, że wszędzie, gdzie nowe władze uznają to za stosowne, wprowadzane będą korekty.

Sporo miejsca w swoim exposé premier poświęcił infrastrukturze. - Brak połączeń transportowych zagraża spójności terytorialnej naszego kraju. Nie można dłużej akceptować takiego stanu rzeczy, w którym z Wrocławia nieporównywalnie szybciej i łatwiej można dojechać do Pragi i Drezna, a z Poznania o wiele łatwiej do Berlina niż do stolicy Polski do Warszawy - mówił Tusk.

Zgodnie z oczekiwaniami, szef koalicyjnego rządu ogłosił

powrót do koncepcji

partnerstwa

publiczno-prywatnego,

przy pomocy którego realizowane będą największe przedsięwzięcia drogowe. Zapewnił także, że nie zapomni o kolei. - Grupę PKP czekają kolejne lata przyjętej strategii. Rozwiążemy też problemy przewozów regionalnych - podkreślił premier Tusk. Zapewnił również, że rząd przygotuje także studium wykonalności sieci szybkich kolei.

W sektorze budownictwa

rząd PO-PSL chce

prowadzić politykę

"tanich gruntów".

Ceny spaść mają dzięki reformie prawa budowlanego i ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. - Uproszczenie tych przepisów znacznie ułatwi inwestowanie - podkreśla Zbigniew Jakubas, szef Polskiej Rady Biznesu i jeden z bardziej znanych inwestorów giełdowych.

Premier Donald Tusk w swoim exposé zastrzegł, że polityka społeczna nie będzie "wypadkową grup nacisku". Pracodawcy cieszą się ze stanowiska premiera, ta część exposé nie podobała się natomiast związkom zawodowym. "Solidarność" już zapowiedziała, że będzie się domagała 10-proc. podwyżek dla nauczycieli.

Spory konflikt na linii rząd-pracownicy pojawić się może także w kontekście reformy emerytalnej. Donald Tusk podkreślił w piątek kilkakrotnie, że

celem rządu będzie

aktywizacja zawodowa społeczeństwa,

zarówno młodych ludzi, jak i osób po 55 roku życia. Mówił również o "solidarności międzypokoleniowej". Słowa te to zapowiedź, że rząd będzie chciał ograniczyć przywileje emerytalne.

Premier przyznał, że chce dokończyć reformę z 1999 r. - czyli

doprowadzić

do uchwalenia ustaw

precyzujących zasady wypłat środków z OFE i ograniczających prawa do wcześniejszych

emerytur.

Tusk zapowiedział, że obie ustawy trafią do Sejmu w ciągu pierwszych 100 dni funkcjonowania rządu.Związki zawodowe obawiają się jednak takiego pośpiechu. - 100 dni to nie jest to wystarczający czas na uzgodnienie wspólnego stanowiska z rządem, przynajmniej jeżeli chodzi o pomostówki - ocenia Jan Guz, przewodniczący OPZZ.

Szereg zmian czeka służbę zdrowia. Narodowy Fundusz Zdrowia ma być podzielony na kilka konkurujących podmiotów, a zakłady opieki zdrowotnej mają stać się spółkami prawa handlowego. Pojawi się także Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych.

Premier zastrzegł jednak, że jego celem nie jest prywatyzacja szpitali.

Konrad Krasuski

"Parkiet"

"Dla każdego coś dobrego", ale bez konkretnego harmonogramu

Trwające ponad trzy godziny exposé Donalda Tuska zaskoczyło swoją długością nawet najbardziej wytrwałych dziennikarzy. Premier starał się nie pominąć żadnego z aspektów rządzenia. Z równym zapałem mówił o gospodarce, kulturze, edukacji, rolnictwie czy infrastrukturze. Nic więc dziwnego, że swoje rządy rozpoczął znacznym przekroczeniem czasu planowanego na wystąpienie. Pozostaje mieć nadzieję, że premierowi wystarczy czteroletniej kadencji na wcielenie postulatów w życie.

Największej uwagi wymagać będzie polityka fiskalna rządu PO-PSL. Donald Tusk tryumfalnie obwieścił, że nie ma sprzeczności między wzrostem wydatków a obniżeniem podatków i deficytu, bo "tylko umysły zanurzone w socjalistycznej przeszłości rozumieją gospodarkę jako grę o sumie zerowej". Na razie słowa premiera znajdują poklask wśród przedsiębiorców, którzy liczą na obniżenie danin dla fiskusa. Ekonomiści zastanawiają się, skąd taka odważna teza. Przecież nawet w stawianej za przykład Irlandii reformy zaczynały się od zgody na usztywnienie płac i zmniejszenia dynamiki wydatków budżetowych.

Premier dość trafnie opisał szereg bolączek Polaków, od wrocławian po mieszkańców Podlasia. Nie zaprezentował jednak konkretnego harmonogramu reform. Niedopatrzenie czy asekuranctwo?

Wiesław Szczuka

Główny ekonomista BRE Banku, BYŁY WICEMINISTER FINANSÓW

Myśl, aby dodać gospodarce dynamizmu, jest słuszna. Ale tezę, że to wystarczy, aby pogodzić wzrost wydatków z obniżką podatków, trzeba dowieść w praktyce. Dlatego exposé jest na razie tylko katalogiem słusznych na ogół celów. Musimy teraz poczekać, oby nie zbyt długo, na przedstawienie konkretnych sposobów ich realizacji. Takich konkretów, jak choćby określenie harmonogramu zrównoważenia budżetu, czy też zobowiązania do wprowadzenia skutecznego mechanizmu ograniczającego wzrost wydatków budżetowych, niestety, zabrakło.

Jeremi Mordasewicz

ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan

Widać, że rząd jest zdeterminowany, aby dokończyć reformę emerytalną. Uważam, że podany przez Donalda Tuska termin 100 dni na przygotowanie ustaw dotyczących emerytur pomostowych oraz zakładów emerytalnych jest jak najbardziej realny. Pod warunkiem jednak, że konsultacje społeczne będą przebiegać w tempie szybszym niż dotychczas. Premier dał także wyraźny sygnał, że jego gabinet ograniczy przywileje emerytalne.

Adam Ambrozik

Ekspert ekonomiczny Konfederacji Pracodawców Polskich

Czy do końca przyszłego roku można przygotować wszystkie przepisy, które mają ułatwiać działalność przedsiębiorcom? Będzie to trudne, nie ma co ukrywać. Ale myślę, że przy odpowiednim wysiłku wszystko jest do zrobienia. Zwłaszcza że tezy przedstawione w exposé w dużej mierze pokrywają się z naszymi oczekiwaniami. Dodatkowo, gotowych jest już wiele projektów ustaw. Wszystkie organizacje przedsiębiorców są w stanie przedstawić konkretne propozycje. A przecież premier Tusk powiedział, że liczy na współpracę z partnerami społecznymi.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy