Co sprawiło, że inwestorzy za oceanem tak ochoczo rzucili się we wtorek i w środę do kupna przecenionych akcji? Jak przekonują amerykańscy analitycy, skok kursów to efekt powracających nadziei na szybką obniżkę stóp procentowych w USA. Z notowań kontraktów terminowych na koszty pieniądza (tzw. Fed funds futures - notowanych na chicagowskiej giełdzie CBOT) wynika, że inwestorzy obstawiają obcięcie przez Fed ceny pieniądza o 25 punktów bazowych już na najbliższym posiedzeniu 11 grudnia.
Oczekiwania na obniżki stóp wydają się kluczowym czynnikiem poprawy nastrojów, biorąc pod uwagę to, co działo się przed i po poprzednim cięciu kosztów pieniądza. Ostatni raz Fed dokonał redukcji w końcu października (do 4,5 proc.). Nadzieje rynku na takie właśnie posunięcie władz monetarnych pozwoliły wówczas wywindować S&P 500 o ponad 3 proc. w ciągu półtora tygodnia przed posiedzeniem Fedu. Kiedy już wyczekiwana decyzja banku centralnego została ogłoszona, a jednocześnie dał on do zrozumienia, że ryzyko inflacji jest za duże, by szybko mogło dojść do kolejnych obniżek, rynek akcji runął.
Cięcie stóp ratunkiem
dla Wall Street?
Skoro ostatnia silna zniżka została wywołana przez zmniejszenie szans na kontynuację redukcji stóp procentowych, to logiczne jest, że powrót tych oczekiwań pozwolił na odbicie kursów akcji. Co zadecydowało o tym, że rynek oczekuje obniżki kosztów pieniądza już w grudniu, podczas gdy po poprzedniej redukcji był przekonany, że w grudniu nie ma szans na taką decyzję Fedu, a najbliższa obniżka będzie możliwa dopiero w marcu przyszłego roku (takie wnioski można było wówczas wysnuć na podstawie notowań wspomnianych kontraktów terminowych)?
Podstawowy powód to utrzymująca się słabość gospodarki. Jak wynika z tzw. "Beżowej księgi" (raportu Fedu na temat koniunktury), poprawy napiętej sytuacji na rynku nieruchomości w USA nie ma co się spodziewać w przyszłych miesiącach. Co gorsza, dotychczasowe obniżki stóp nie były na tyle skuteczne, by definitywnie zakończyć kryzys na rynku kredytowym. Od połowy miesiąca znów mocno rosną stawki pożyczek na rynku międzybankowym, co świadczy o utrzymywaniu się niechęci do udzielania kredytów. Dolarowa 3-miesięczna stawka Libor przekroczyła właśnie 5,1 proc. i jest najwyższa od ponad miesiąca. Nadzieje rynku wzmocnił wiceszef Fedu Donald Kohn, stwierdzając, że widzi większe zagrożenia dla wzrostu gospodarczego niż miesiąc wcześniej.Inne wytłumaczenie gwałtownego odreagowania kursów za oceanem dostarcza analiza techniczna. Poziom, z jakiego odbił się indeks S&P 500 (1407 pkt) nie jest przypadkowy. Właśnie na tej wysokości znajduje się dołek z połowy sierpnia, który stanowi silne wsparcie. Gdyby bariera ta została przełamana, z czysto formalnego punktu widzenia należałoby przyznać, że narodził się długoterminowy trend wzrostowy. Skoro znaczenie sierpniowego dołka jest tak kluczowe, to zrozumiała była mobilizacja kupujących w momencie, gdy wsparcie to było zagrożone.