Rozstanie PKO TFI z Credit Suisse Asset Management coraz bliżej. Jeszcze w tym miesiącu zarząd PKO TFI przedstawi radzie nadzorczej towarzystwa projekt budowy własnego zespołu zarządzających – dowiedział się „Parkiet”. Jeśli plan zostanie zaakceptowany, a potem uda się go wdrożyć, towarzystwo wypowie Szwajcarom umowę o zarządzanie funduszami. Wkrótce potem, w następnym ruchu, PKO BP ma odkupić 25 proc. udziałów towarzystwa od Credit Suisse AM i stać się jego jedynym właścicielem. O tych planach „Parkiet” pisał pół roku temu.
[srodtytul]Dział zarządzania w PKO TFI[/srodtytul]
Przedstawiciele PKO TFI nie udzielili nam komentarza w sprawie tworzenia departamentu zarządzania. Jak wynika z naszych informacji, zajmuje się tym Remigiusz Nawrat, który wcześniej pracował m.in. w grupie PZU. Ma zostać szefem nowego działu. Już od kilku miesięcy kompletuje zespół, który docelowo ma liczyć kilkanaście, a być może i więcej osób. Na razie została zatrudniona jedna. Jak wynika z naszych informacji, Nawrat oferuje wynagrodzenie sięgające w niektórych przypadkach nawet 40 tys. zł brutto. W warunkach bessy to dużo.
Mimo to, celem projektu ma być poszukiwanie oszczędności. Już od pewnego czasu, zgodnie z branżowym trendem, towarzystwo tnie wydatki w niemalże wszystkich obszarach. W obszarze zarządzania ma związane ręce, ponieważ musi płacić Credit Suisse AM uzgodnione wcześniej wynagrodzenie. Umowa przewiduje najwyższe z rynkowych stawki. – Jeszcze większy problem pojawi się, gdy branża rozpocznie wojnę cenową, jeśli chodzi o opłaty za zarządzanie. PKO TFI nie będzie mogło nic zrobić – komentuje przedstawiciel konkurencyjnego towarzystwa.
Pozbycie się CS AM z akcjonariatu PKO TFI pozwoliłoby zatrzymać jeszcze więcej pieniędzy w grupie PKO BP. Teraz bank musi dzielić się dywidendą z zysku towarzystwa z drugim akcjonariuszem. A nie są to małe sumy. PKO TFI jest jednym z trzech największych graczy na rynku funduszy. W 2008 r. zarobiło przeszło 100 mln zł.