Aby myśleć o euro, trzeba ustabilizować złotego

Wybuch światowego kryzysu gospodarczego uniemożliwił nam wprowadzenie złotego do ERM2. Na odpowiedni moment, by Polska znalazła się w mechanizmie kursowym, będziemy musieli poczekać

Publikacja: 19.11.2009 15:47

Aby myśleć o euro, trzeba ustabilizować złotego

Foto: GG Parkiet

Gdyby nie kryzys, być może już dziś Polska byłaby w systemie ERM2. Wiceminister finansów Ludwik Kotecki zapewniał, że poza zbyt dużymi wahaniami kursu złotego względem euro, innych przeszkód do wejścia do poczekalni przed przyjęciem unijnej waluty nie widzi. Ekonomiści podkreślają jednak, że ważne jest również spełnienie kryteriów fiskalnych, czyli obniżenie deficytu budżetowego i pilnowanie, by wartość długu nie przekroczyła 60 proc. PKB.

[b]W ERM2 bylibyśmy bezpieczni? [/b]

Ta jedyna przeszkoda okazała się jednak na tyle ważna, że nikt nie odważył się nawet rozpocząć rozmów o wejściu do mechanizmu. Nic dziwnego – prezes NBP Sławomir Skrzypek podkreślał, że w sytuacji poważnego spowolnienia gospodarczego ogromna zmienność kursowa może zmusić bank do konieczności kosztownych interwencji. Zdaniem prezesa, jeżeli w trakcie pobytu w systemie ERM2 mielibyśmy do czynienia z sytuacją, jaką mieliśmy w pierwszej połowie tego roku, to narazilibyśmy się na negatywne oceny ze strony Brukseli. A to oznaczałoby, że Komisja Europejska i EBC nie uznałyby nas za kraj wystarczająco dobrze przygotowany do członkostwa w strefie euro.

Z drugiej strony pojawiały się głosy, że nasza waluta, gdyby kraj już był w mechanizmie, mogłaby zachowywać się stabilniej. ERM2 ma bowiem pomagać w tej stabilizacji, a nie odwrotnie. Tym bardziej że wówczas moglibyśmy liczyć na pomoc w normowaniu kursu ze strony EBC i KE.

Wystarczy przypomnieć sobie przypadek Słowacji, która poprosiła dwukrotnie o zmianę parytetu centralnego, w stosunku do którego oblicza się wahania kursu i za każdym razem ją uzyskiwała. Poza tym pamiętać należy, że złoty szybował w dół głównie za sprawą ataków spekulantów i wycofywania się kapitału z naszego rynku – głównie funduszy hedgingowych. Gdyby nie to, tak ogromnych wahań prawdopodobnie uniknęlibyśmy. Nieliczni ekonomiści twierdzili nawet, że gdybyśmy już byli w ERM2, żaden spekulant nie odważyłby się na zaatakowanie złotego.

Argumentem za miał być fakt, że słowacka waluta nie doświadczyła tych kłopotów co my. Doświadczenia brytyjskiego funta z początku lat 90., gdy waluta tego wyspiarskiego kraju była włączona w mechanizm ERM, wskazują, że zagrożona jest atakiem każda waluta. Im więcej na ataku można zarobić, tym więcej jest chętnych na spekulację. A im większa gospodarka, tym więcej transakcji wymiany na rynku pieniężnym i większe mogą być potencjalne zyski.

Polska odłożyła moment wejścia do systemu na później. – Potrzeba kilku miesięcy spokoju na rynku walutowym, aby móc ustalić kurs złotego, po którym wejdziemy do ERM2, czyli poczekalni strefy euro – czytamy w raporcie pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia euro. Ludwik Kotecki uważa, że w innym wypadku ryzykujemy, że wyznaczymy niewłaściwy kurs, co odbije się na gospodarce.

Ustabilizowanie kursu złotego względem euro na określonym poziomie pozwoli w przyszłości ustrzec się przed silniejszym umocnieniem bądź osłabieniem naszej waluty. W praktyce najważniejsze będzie, aby złoty nie osłabił się bardziej niż o 2,25 proc. od wyznaczonego kursu. EBC mniejszą wagę przywiązuje do faktu, że waluta w kraju przebywającym w ERM2 umacnia się poza tę wartość. Wyłącznie silniejsze osłabienie może wywołać wrażenie, że złoty podlega tzw. silnym napięciom.

[ramka][b]Czytaj także:[/b]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,870795.html]» Negocjacje w sprawie ERM2 tajne i poufne[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,870797.html]» W przedsionku euro korzystajmy z cudzych doświadczeń[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,870800.html]» W ERM2 powinniśmy być jak najkrócej[/link][/ramka]

[b]Pytanie bez odpowiedzi[/b]

Jaki mógłby być kurs, po którym złoty mógłby wejść do mechanizmu? Na to pytanie nikt dziś odpowiedzialnie nie potrafi udzielić odpowiedzi. Z raportu pełnomocnika rządu wynika, że o ile jeszcze w chwili ogłaszania przez rząd planu wejścia do strefy euro w 2012 roku wahania złotego były na tyle niewielkie, że umożliwiały wyznaczenie kursu wejścia do ERM2 (tzw. parytetu centralnego), o tyle potem zaczęły one drastycznie rosnąć. To, co ekonomiści określają mianem zmienności kursu, osiągnęło rekordowy poziom. Na dodatek ta wysoka zmienność z IV kwartału 2008 r. utrzymała się także w początkach roku 2009. Jak wynika z danych resortu finansów, we wrześniu sytuacja była lepsza, jednak nadal zmienność kursu złotego jest sporo większa niż była przed wybuchem kryzysu.

W takich okolicznościach próba wyznaczenia parytetu może nie odpowiadać sytuacji makroekonomicznej kraju. Z jednej strony kurs może być zbyt niski, co może spowodować napływ kapitału spekulacyjnego oraz w efekcie konieczność zmiany parytetu na wyższy. Z drugiej, parytet centralny mógłby zostać ustalony na zbyt wysokim poziomie – czyli złoty okazałby się za drogi w stosunku do euro. Skutki byłyby jeszcze gorsze – opłacalność eksportu spadłaby, a zyski z importu nieporównywalnie wzrosły, co groziłoby pogorszeniem salda wymiany handlowej. Taka dewaluacja mogłaby oznaczać, że nasz kraj nie miałby szans na wejście do strefy euro, musiałby przebywać kolejne dwa lata w ERM2, czyli wszystkie dotychczasowe koszty związane z wejściem do ERM2 poszłyby na marne.

[b]Potrzeba uspokojenia[/b]

Ludwik Kotecki w swoim raporcie wskazuje na jeszcze jeden element utrudniający obecnie wyznaczenie kursu wejścia do ERM2. Ekonomiści są przekonani, że powinien on być bliski tzw. kursu równowagi, czyli takiego, którego wpływ na gospodarkę byłby maksymalnie neutralny. A kurs taki zależy m.in. od zmienności wartości złotego, która jest wysoka, ale także od różnych czynników zewnętrznych. Te czynniki zaś ostatnio mocno się zmieniły. Tak więc, mimo że nasza gospodarka według informacji rządu stosunkowo nieźle sobie radzi z kryzysem i nie zanotowaliśmy spadku PKB, to kurs równowagi obecnie jest inny niż był przed wybuchem kryzysu.

To z kolei oznacza ni mniej ni więcej, że wyznaczony obecnie parytet centralny nie byłby szkodliwy dla gospodarki teraz, ale po zakończeniu kryzysu sprawiałby nam kłopoty. Dodatkowo, ekonomiści wskazują, że można mówić o kilku kursach równowagi. Jeden, gdy bierzemy pod uwagę różnicę stóp procentowych, inny – gdy zwracamy uwagę na zrównoważenie importu i eksportu i jeszcze inny, gdy bierzemy pod uwagę parytet siły nabywczej. Metod analizy jest wiele, w zależności od tego, czy mówimy o równowadze w krótkim, średnim czy długim okresie.

Stąd – jak przekonuje pełnomocnik rządu – konieczne jest kilkumiesięczne uspokojenie na rynku walutowym, aby bezpiecznie ustalić poziom parytetu centralnego. Po jego ustaleniu, gdyby odnosić sytuację złotego do relacji słowackiej korony do euro przed jej wstąpieniem do systemu, wahanie złoty/euro nie powinno przekraczać 1,5 groszy w jedną bądź w drugą stronę. Taki poziom wyliczył m.in. Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.

– Zakładamy, że złoty powinien się wahać w odniesieniu do euro na podobnym poziomie, jak to wcześniej miało miejsce w przypadku słowackiej korony i euro – mówi ekonomista. – Przy takim założeniu i pod warunkiem, że przeciętny kurs euro wyniesie 4,28 zł, amplituda zmienności kursu naszej waluty, mierzona indeksem ERV (indeks zmienności kursu walutowego Exchange Rate Volatility), w trzech kwartałach poprzedzających kwartał, w którym przystąpimy do ERM2 średnio powinna wynieść 3 grosze. Oznacza to, że nawet jeśli kurs odchyli się więcej niż 1,5 grosza powyżej lub poniżej 4,28 zł w stosunku do euro, to szybko powinien wrócić do oczekiwanego poziomu.

W tej chwili – jak dowodzi Borowski – to, co dzieje się w kraju, raczej nie szkodzi złotemu. – Jednak jeśli rosną apetyty inwestorów, którzy mniej są podatni na obawy o ryzyko inwestycyjne, to wahania kursowe naszej waluty są większe – mówi ekonomista. – Dokładnie taką sytuację obserwowaliśmy w ubiegłym tygodniu.

Analitycy i dilerzy oczekują obecnie, że złoty do końca przyszłego roku będzie się umacniał. Jednak problemy związane ze złą kondycją naszych finansów publicznych cały czas pozostają nierozwiązane. Jeśli rząd nie upora się z rosnącym zadłużeniem, może to w przyszłości mieć wpływ na kondycję naszej narodowej waluty. Tak więc po uspokojeniu zawirowań związanych z kryzysem finansowym, pojawi się nowa przeszkoda na drodze wejścia do ERM2, tym razem na naszym krajowym podwórku.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy