Kolejna przyczyna to lista potencjalnych nabywców. Miesiąc temu mówiono o kilkunastu, a na ich czele miały być francuskie banki. Ofert jest o połowę mniej, niż się spodziewano, a Francuzi – jak wynika z nieoficjalnych informacji – w ogóle do tego konkursu nie przystąpili. – Francuskie Societe Generale nie jest poważnie zainteresowane, podobnie holenderski Rabobank. Szwedzka Nordea podchodzi do tej transakcji z pewną rezerwą – tłumaczy nasz rozmówca.
Kurs BZ WBK rósł w kwietniu, zaraz po informacji o sprzedaży przez AIB. Inwestorzy uznali, że o BZ WBK toczyć się będzie zaciekła bitwa, a oni na niej mogą jeszcze zarobić. – Rynek zareagował emocjonalnie, spodziewał się większego zainteresowania – mówi przedstawiciel funduszu private equity. – Do tego namieszał jeszcze polski rząd, który postanowił, że ofertę złoży PKO BP.
Tego mogą się obawiać inwestorzy zagraniczni. Nie wiadomo, jak transakcję będzie traktować Komisja Nadzoru Finansowego. – Czy nie będzie przeciągać procesu akceptacji, co nie byłoby na rękę Irlandczykom – zastanawia się partner w firmie konsultingowej.
[srodtytul]Działalność korporacyjna[/srodtytul]
Prezes średniej wielkości banku uważa, że wycena BZ WBK jest stanowczo za wysoka. – Domeną tego banku jest działalność korporacyjna, a potencjał rozwoju tego rynku jest znacznie mniejszy niż bankowości detalicznej. Jeśli przepłacać, to za bank detaliczny – uważa bankier.Nasi rozmówcy zwracają uwagę na portfel kredytów korporacyjnych. Na koniec I kwartału kredyty klientów wynosiły 33,6 mld zł, w tym dla przedsiębiorstw 21,3 mld zł. – BZ WBK ma pokaźny portfel kredytów dla deweloperów, w tym także dla irlandzkich. Nie wiadomo, jakiej jakości jest ten portfel, ale to może być jeden z czynników, które mogą obniżyć wycenę banku – mówi partner private equity.
[srodtytul]Czarnecki z Apaksem?[/srodtytul]