Wczoraj napisaliśmy, że postulowane przez MSP zmiany w statucie spółki zakładają, że inni niż Skarb Państwa akcjonariusze, bez względu na liczbę posiadanych akcji, będą mogli korzystać z nie więcej niż 10 proc. ogółu głosów w spółce. Dodatkowo rząd zapewni sobie podwójne liczenie głosów z zachowanych przez siebie akcji oraz decydujący wpływ na obsadę rady nadzorczej.
Zmiany mają być przyjęte przez nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy GPW zaplanowane na najbliższy piątek. Już teraz jednak rozczarowani nimi są przedstawiciele brokerów. – Nie widzę powodu, dla którego domy maklerskie miałyby kupować akcje GPW, skoro i tak – nawet działając w grupie – nie będą miały wyraźnego wpływu na decyzje spółki – mówi jeden z szefów domów maklerskich, prosząc o anonimowość. Niedawno resort skarbu zakładał, że w ręce członków GPW, którzy z uwagi na powiązania biznesowe są żywotnie zainteresowani rozwojem spółki, trafić może nawet 20–30 proc. akcji.
– Zaproponowane przez nas zmiany w statucie giełdy idą w kierunku ochrony polskiego rynku kapitałowego i zabezpieczenia GPW przed niekontrolowanym przejęciem – przekonywała w rozmowie z PAP wiceminister skarbu Joanna Schmid.
Kto mógłby próbować przejąć giełdę? Ewentualnym chętnym mogłaby okazać się giełda wiedeńska (od lat sygnalizuje swoje zainteresowanie). Władze GPW i resort skarbu nie są jednak zainteresowane połączeniem z Wiedniem, tłumacząc, że to Warszawa ma większy potencjał rozwoju. Inna możliwość to kolejna próba wejścia do Polski giełdy frankfurckiej (której oferta już raz została odrzucona). Część analityków sugeruje też, że Skarb Państwa boi się takiej sytuacji jak przed kilku laty, kiedy spore pakiety giełdy londyńskiej i skandynawskiej OMX kupiły fundusze arabskie.
Zagraniczni eksperci dziwią się stanowisku Skarbu Państwa. – Giełdy nie mają takiej strategicznej wartości jak wcześniej, m.in. z uwagi na postępującą liberalizację rynków kapitałowych. Emitenci mogą wybierać miejsce notowań. A same giełdy mają już raczej symboliczne znaczenie – mówi Nicolas Véron, ekspert Instytutu Bruegel. – Przez ostatnie lata wiele giełd europejskich straciło swój narodowy charakter, ale nie zaszkodziło to w żadnym stopniu gospodarkom Belgii, Portugalii, Francji czy Włoch. A ograniczenie praw właścicielskich poprzez limitowanie głosów na WZA powinno wpłynąć negatywnie na wycenę. Wszystko ma swoją wartość – dodaje.