Większe wydatki sposobem na przezwyciężenie recesji

Gabinet premiera Keizo Obuchi zaaprobował projekt przyszłorocznego budżetu Japonii, w którym założono zwiększenie wydatków, aby wydobyć kraj z najgłębszej recesji od drugiej wojny światowej. Ekonomiści wyrażają jednak wątpliwości, czy rządowi uda się w wystarczającym stopniu pobudzić aktywność gospodarczą, przestrzegając jednocześnie przed nadmiernym zadłużeniem publicznym.Pragnąc przezwyciężyć szczególnie groźny kryzys gospodarczy, rząd japoński postanowił wyraźnie zwiększyć przyszłoroczne wydatki publiczne. Zgodnie z zaakceptowanym przez gabinet projektem budżetu na rok finansowy 1999/2000, rozpoczynający się 1 kwietnia, mają one wynieść 81,86 bln jenów (706 mld USD), co oznacza rekordowy wzrost o 5,3 proc. w stosunku do roku poprzedniego.Rząd premiera Keizo Obuchi odczuwa silną presję zarówno ze strony miejscowej opinii publicznej, jak i głównych partnerów zagranicznych, którzy domagają się zdecydowanych kroków ożywiających aktywność w gospodarce japońskiej. Pod wpływem tych nacisków postanowiono przeznaczyć szczególnie duże fundusze na dziedziny, które najszybciej pobudzają koniunkturę. Wymownie świadczy o tym ponad 10-procentowy wzrost wydatków na roboty publiczne, wobec spadku o 7,8 proc. rok wcześniej.Polityka budżetowa obecnego gabinetu odbiega w zasadniczy sposób od podejścia poprzedniego rządu kierowanego przez Ryutaro Hashimoto, który dbał głównie o zminimalizowanie deficytu. To właśnie polityka oszczędnościowa była jednym z głównych powodów jego porażki wyborczej w lipcu br. Byłemu premierowi zarzucono bowiem pogrążenie kraju w jeszcze głębszej recesji wskutek ograniczenia wydatków publicznych oraz zwiększenia obciążeń podatkowych.Od momentu przejęcia władzy w połowie roku gabinet premiera Keizo Obuchi zatwierdził dwa pakiety mające ożywić gospodarkę, o wartości 16,7 bln i 24 bln jenów. Dwukrotnie skorygowano też tegoroczny budżet, doprowadzając jego deficyt do 88 bln jenów, tj. 9,8 proc. produktu krajowego brutto. Jego rozmiary były główną przyczyną obniżenia przez agencję Moody's ratingu Japonii z Aaa do Aa1.Chęć ożywienia za wszelką cenę aktywności gospodarczej uzależni rząd jeszcze bardziej od wpływów z obligacji, które mają podwoić się do 37,9 proc. wartości przyszłorocznego budżetu. Jego twórca, minister finansów Kiichi Miyazawa, nie boi się jednak zwiększenia długu publicznego, licząc na jego szybką spłatę, gdy nastąpi poprawa koniunktury.Większość ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga nie podziela tego optymizmu. Przewidują oni, że w nowym roku finansowym, zamiast zakładanego przez rząd 0,5-proc. wzrostu, dojdzie do zmniejszenia PKB o 0,6 proc.

A.K.