Ostatnie zachowanie rynku potwierdza tezę o panującej względnej równowadze, która jak dotąd utrzymuje diagram indeksu w trendzie horyzontalnym w ciągle aktualnym obszarze 14 700-13 950 pkt. Ruch boczny na rynku zazwyczaj jednak jest traktowany jako stan przejściowy i występuje głównie w momentach niejednoznacznych oczekiwań. Sytuacja na głównym parkiecie jest tego przykładem i na razie brak jest impulsu, który wskazałby kierunek wybicia. W ostatnim bowiem czasie warszawski parkiet raczej bezwiednie porusza się w rytm giełd zachodnich, a sygnały płynące z polskiej makroekonomii nie odgrywają w tym względzie większej roli. Są one zresztą tak różne, jak dzienne wahania wskaźników koniunktury i po niekorzystnej informacji o bardzo dużym deficycie na rachunku obrotów bieżących, kolejna - pozytywna - zawiadamia o malejącej liczonej rok do roku inflacji. W związku z tym, że temat "inflacja" raczej został już wyczerpany, a fala wzrostowa skutecznie zatrzymana, można by bardziej skłaniać się do tezy o wystąpieniu głębszej korekty, ale z drugiej strony fakt obecnej tendencji można też odczytywać jako siłę rynku, a kolejny poryw optymizmu byłby co prawda trochę zaskakujący, ale nie jest wykluczony. Warunkiem realizacji tego scenariusza musiałaby być oczywiście sprzyjająca koniunktura na głównych rynkach światowych, ale trzeba wziąć również pod uwagę dodatkowo fakt, że zaangażowanie zachodniego kapitału, bez którego wykreowanie trwalszej tendencji wzrostowej wydaje się mało realne, zależy nie tylko od klimatu inwestycyjnego w naszym kraju, ale także od sytuacji na innych rynkach wschodzących. Rodzimy aktywny kapitał natomiast najprawdopodobniej w obecnej chwili poszukuje alternatywnych lokat, co można zauważyć po gorączce zakupów na parkiecie NFI, a także odżywającym po okresie marazmu rynku pierwotnym.
.